Po co komu „Skandal. Ewenement Molesty”?

Film mogę już ocenić na spokojnie. Ani to skandal, ani ewenement.

„Z szacunku dla Chady, ale film to jakaś kpina / Połowa mych znajomych już w połowie wyszła z kina” rapuje Włodi w „NOLOVE (SŁŻ-SŁŻ)” z najnowszego W/88 (przy okazji zachęcam do zapoznania się z recką). Ja natomiast ze „Skandalu. Ewenementu Molesty” z kina nie uciekłem. Wręcz przeciwnie, obejrzałem go ponownie.

Czytaj dalej „Po co komu „Skandal. Ewenement Molesty”?”

Spacery w Pradze, czyli w poszukiwaniu pewnej czeskiej płyty

fot. Jana Kolasova

Mój urlop był krótki, ale intensywny, więc dzisiaj trochę o hip-hopie naszych południowych sąsiadów.

Wróciłem z Czech. Albo Republiki Czeskiej, bądź Czechii. Co kto woli. Nomenklatura jednak na bok, bo przez trzy dni udało mi się pokonać w Pradze grubo ponad 60 km piechotą, co wcale nie jest jakimś nadzwyczajnym wynikiem, ale o sześćdziesiątkach zawsze można napisać też w pozytywnym kontekście. W dodatku te spacery odbywały się w temperaturach, które teraz nazywane są upałami nie do zniesienia, a jeszcze kilkanaście lat temu były normą.

Czytaj dalej „Spacery w Pradze, czyli w poszukiwaniu pewnej czeskiej płyty”

Tego dnia #8: 30 marca

Z tych wszystkich dat, które raz na jakiś czas wspominam na blogu i fanpejdżu, ta wydaje się być jedną z najważniejszych. Gdyby nie to, co wydarzyło się równe 20 lat temu, to nie wiadomo jak wyglądałby polski hip-hop. Piszę to z pełną odpowiedzialnością. Czytaj dalej „Tego dnia #8: 30 marca”

Tego dnia #7: 23 marca

Zacznę oczywiście od krótkiej i nikogo nie obchodzącej rozkminy, która znajdzie się w drugim akapicie tego tekstu. Niemniej nie radzę jej pomijać, bo być może obrazuje pewne zmiany równie dobrze, co pewien z dzisiejszych jubilatów.

Pamiętam jak kilka lat temu, jeszcze w czasach technikum, moimi pierwszymi czynnościami każdego ranka były poranna toaleta, papieros i telegazeta, która informowała mnie o wynikach dnia poprzedniego. Dzisiaj jest już znacznie inaczej, bo palenie ograniczyłem w zasadzie do minimum (jakoś trzeba dawać sobie radę), a telegazety nie widziałem na oczy od dawna*. Jedna rzecz pozostała bez zmian, no ale każdy tak ma.

Czytaj dalej „Tego dnia #7: 23 marca”