Byłem na Gods of Rap w Berlinie. I poczułem się staro

De La Soul, Public Enemy, Wu-Tang Clan i DJ Premier, czyli jak dodać sobie lat za ponad 60 euro.

Ostatnie dni spędziłem w Berlinie. Lubię tam jeździć, chociaż teraz powód mojej wyprawy był trochę inny niż kebaby i kolejne płyty. Gods of Rap, czyli najbardziej zdziadziały koncert, jaki można sobie wyobrazić. Event, na którym powinien jeszcze biegać Afrika Bambaataa, KRS zastanawiałby się nad ideą swojej biblii, D.I.T.C. stwierdziliby, że komercja wcale nie jest taka zła, a A Tribe Called Quest nic by już nic nie robiło.

Czytaj dalej „Byłem na Gods of Rap w Berlinie. I poczułem się staro”

Składają rowery, mają kawę i… Druh Sławek nagrał dla nich mixtape

Kto by pomyślał, że pewne studio reklamowe z Zielonej Góry przygotuje taką niespodziankę.

Kto by pomyślał, że pewne studio reklamowe z Zielonej Góry przygotuje taką niespodziankę. Czytaj dalej „Składają rowery, mają kawę i… Druh Sławek nagrał dla nich mixtape”

Po co Herbaliser jeszcze wydaje płyty?

Brytyjski rap rozpoczyna rok tak, jak dawno nie zaczął amerykański. Prowo?

Nadrabiam kilka zeszłorocznych zaległości. „Prymu nie chce wieść nikt”, więc nie chcąc tracić czasu, oszczędzę sobie wymienianie kilku tytułów.

Czytaj dalej „Po co Herbaliser jeszcze wydaje płyty?”