Byłem na Gods of Rap w Berlinie. I poczułem się staro

De La Soul, Public Enemy, Wu-Tang Clan i DJ Premier, czyli jak dodać sobie lat za ponad 60 euro.

Ostatnie dni spędziłem w Berlinie. Lubię tam jeździć, chociaż teraz powód mojej wyprawy był trochę inny niż kebaby i kolejne płyty. Gods of Rap, czyli najbardziej zdziadziały koncert, jaki można sobie wyobrazić. Event, na którym powinien jeszcze biegać Afrika Bambaataa, KRS zastanawiałby się nad ideą swojej biblii, D.I.T.C. stwierdziliby, że komercja wcale nie jest taka zła, a A Tribe Called Quest nic by już nic nie robiło.

Czytaj dalej „Byłem na Gods of Rap w Berlinie. I poczułem się staro”

Podsumowanie 2016: 100-51

Kolejna pięćdziesiątka, tym razem już z kolejnością i jednym bardzo mocnym mrugnięciem oka w kierunku „najwierniejszych” fanów.

Kto nie wie o co chodzi, to trudno, więc od siebie zostawiam tylko duży uśmiech i… do zobaczenie w lepszych czasach, bo jeszcze za Trajbami zatęsknimy.

Czytaj dalej „Podsumowanie 2016: 100-51”

Lounge w Berlinie

boris blenn berlin lounge

Postanowiłem na chwilę wybrać się do Berlina, więc w momencie kiedy czytacie te słowa zapewne szlajam się gdzieś po Kreuzbergu, piję jakieś piwo albo szukam jakiegoś fajnego lokalu. Ewentualnie spędzam czas w poszukiwaniu nowych tytułów w jednym ze sklepów płytowych. Standard. Czytaj dalej „Lounge w Berlinie”