Igorilla i Bodziers z najbardziej przegapioną tegoroczną płytą.
Dzika ta EP-ka nie jest, ale to dobrze. Rasowe, maksymalnie chwytające lo-fi Bodziersa z głośników wylewa się powoli i zapewnia relaks, podobny do tego, który kilka miesięcy temu dał mi 100ner EP Pryksona Fiska. Szkoda, że sopocki producent nie wypuszcza aż tyle, żeby zaspokoić mój głód takich klimatów, bo naprawdę jest w tym mistrzem. Tutaj szczególnie, bo nie mogę wykluczyć, że „Wyżej” i „Bambooko” korespondują w pojedynku o jego opus magnum.
Czytaj dalej „Dzicy „Glicz Please””