Ciężko mi jednoznacznie określić, ile z dzisiejszych pozycji brałem poważnie pod uwagę w kontekście umieszczenia ich w topie wszystkich topów, ale raczej mało ich nie było. Większość z tych bonusów naprawdę jest dobra, a niektóre w pewnych kręgach uważane są wręcz za wybitne. No poważnie zabrzmiało teraz…
Okej, słowem drugiego wstępu. Dzisiejszy part to taki poważny bonus. Nie ma tutaj hierarchizacji, a sama kolejność jest oczywiście alfabetyczna. Dzisiaj bardzo krótkie wyjaśnienia, często jednozdaniowe. Dłuższe przyjdą od 30 miejsca w górę.
Jedziemy.
Adrian Younge Something About April II
Younge jeszcze nigdy mnie nie zawiódł, chociaż inny zeszłoroczny projekt – kraftwerkowy The Electronique Void: Black Noise – raczej średnio trafił w moje gusta. Nieważne, bo druga część „kwietniowych opowieści” jest równie znakomita co pierwsza. Wzorowe retro, którego obecnie nikt na świecie nie robi z takim wyczuciem smaku i przede wszystkim z gustem, chociaż… Jest jeszcze Kiwanuka, ale czy on nagrał dobry album? Sami se odpowiedzcie. Ja odpowiedź znam.
Anderson .Paak Malibu
Boże… O tym powiedziano wszystko, więc co ja mam dodać? To, że zdecydowanie wolę Yes Lawd!
Andras House of Dad
Z tego co się orientuję to House of Dad zostało wydane tylko na winylu, a szkoda, bo to jeden z tych doskonałych przykładów muzyki do auta. „Water Diviner” to wymiatacz jakich mało i kwintesencja współczesnego deep house’u, a pozostałe 5 kawałków jest być może dobrym wyznacznikiem kierunku nowego australijskiego labelu. Dla fanów muzyki domowej – obowiązek.
Badbadnotgood IV
Początkowo się zachwycałem, potem moja sympatia do IV malała, aż doszło do tego, że pamiętam przede wszystkim okładkę. Siłą płyty jest jednak to, że z chęcią do niej wrócę (chyba).
PS
Zrobiłem to dzisiaj. No, naprawdę dobrze grają i właśnie o taki jazz walczyłem.
Black Disco Night Train
Pierwotnie wydany w 1976 roku funkowy wymiatacz wprost z RPA doczekał się w końcu słusznej reedycji.
Blood Orange Freetown Sound
Były takie momenty, że już rzygałem kolejnymi informacjami o tym albumie, ale co zrobić, skoro on naprawdę jest niezły?
Blue Gas Shadows From Nowhere
Włochy, 1983 rok. Piękne plaże, jeszcze piękniejsze półnagie kobiety i Martini w dłoni. Obserwujesz świat zza ciemnych okularów zasłuchując się w dwie przepiękne syntetyczne piosenki,które robią furorę.
Polska, 2016 rok. Na dworzu zimno jak skurwysyn, półnagie kobiety widzisz tylko na reklamach w necie, a w dłoni masz co najwyżej Harnasia za 1,49 zł. Obserwujesz świat z myślą, że 69 Euro za reedycję tego małego dzieła nie pozwala ci spać po nocach.
Butcher Brown Virginia Noir
Nie pamiętam co miałem o tym napisać, ale chyba dobre, skoro się tu znalazło.
Chance the Rapper Coloring Book
Wiecie co? Ja to wyrzuciłem w ostatniej chwili z listy i głupio się z tym czuję…
Childish Gambino Awaken, My Love!
Awaken, My Love! jest naprawdę spoko i mi się podoba (momentami bardzo), ale czy nie lepiej wrócić do Prince’a albo pogrzebać w nagraniach Ready for the World? Chyba lepiej, niemniej dobra ciekawostka, która pokazuje jak utalentowanym typem jest Glover (halo, Złote Globy).
Creatures of Habit Test Subjects
UK w tamtym roku nie dało zbyt wiele dobrych płyt z rapem, bo nawet Dabbla i Fliptrix nie zrobili nic ciekawego (a kilku innych się opierdalało i nie robiło nic. Może to i lepiej?), ale przynajmniej Eric the Red, Sean Peng i Illinformed nie zawiedli jako Creatures of Habit. Idealny przykład brzmienia, które chciało osiągnąć w 2016 High Focus.
DJ Anusz Zaufaj sobie: Andrzej Zaucha 1949-1991
W 2017 zdążyła się już pojawić druga część, ale dziwi mnie jedna rzecz… Dlaczego dopiero kilka tygodni temu ktoś zdecydował się porwać na mix z udziałem Zauchy? Ze znakomitym skutkiem dodam.
D.K. Island of Dreams
Jeżeli potrzebowałem muzyki do wypadku nad jezioro, to wybierałem właśnie te „balearyczne downtempo”. Chyba najlepsza produkcja francuskiego producenta ever.
Flowdan Disaster Piece
Tak, to jest lepszy grime od tego, który zaoferował Skepta, a co ciekawe wydawcą jest samo Tru Thoughts.
GoldLink „Fall in Love (feat. Ciscero)”
Jeden z najlepszych singli, które ostatnio słyszałem i po raz kolejny GoldLink udowodnił, że jest najbardziej wszechstronnym i kreatywnym newcomerem od dawna.
Jigmastas „Resurge”
Cała płyta ssie, ale ten singiel…
J-Zone Fish-n-Grits
Weteran wielbiący Tim Doga zawsze dostarcza porcję znakomitego oldschoolowego rapu i nie inaczej jest tym razem. Osobny plus zbiera za skity, których chce się, o dziwo, słuchać.
Kaliber 44 Ułamek Tarcia
Można mówić wiele złych rzeczy na K44, ale czy ta płyta jest naprawdę zła? Nie wydaje mi się, ba, śmiem twierdzić, że jest nawet niezła. Lubię do niej wracać, ale bardziej ze względów sentymentalnych, bo gdyby wydał to jakiś newcomer to… też w sumie bym słuchał z przyjemnością.
Kamaiyah A Good Night in the Ghetto
Typiara na majku wymiata lepiej od niejednego kolesia i mówię to ja – koleś, który nie darzy wielką sympatią twórczości femcees.
Kazi & Madlib Blackmarket Seminar
Nie wiem ile jeszcze zajebistych rzeczy kryją przepotężne archiwa Madliba, ale Blackmarket Seminar jest prawdziwym skarbem sprzed jego lootpackowej epoki. Kazi może nie jest zbyt odkrywczy, raczej należy do tych raperów, którzy są wybitnie przeciętni, ale prawdziwą robotę wykonuje sam Otis. Tak, 20 lat temu wymiatał strasznie. Ważna reedycja, ale przeszła jakoś bez echa. Nie mam bladego pojęcia czemu.
Maxwell blackSUMMERS’ night
Meeting by Chance Changes
Marcin Cichy ze Skapela wydał w tamtym roku co najmniej cztery płyty (Inside Out, Changes, Contemporary Music Formation i Rhythm, Pads & Accents) i każda z nich była znakomita, jednak najlepszą była zdecydowanie ta. Dlaczego? Dlatego.
Melanie De Biasio Blackened Cities
Belgijska wokalistka, która zrobiła dla mnie furorę na Shedding Skin Ghostpoeta nie zawodzi ze swoim solowym albumem. Krótka nujazzowa wycieczka w mieście pełnym smogu, bólu i cierpienia. I wcale nie mam na myśli Warszawy.
Michael Bundt & Peter Seiler Dreamdancer (Original Motion Picture Soundtrack) aka Carl Ludwig, Der Traumtänzer
Reedycja oficjalnego soundtracku do niemieckiego (austriackiego?) pornosa z lat 70. jest momentami genialną wypadkową funku, disco i soulu z ekscytującymi jękami w tle. Wiem, że to może nietakt, ale naprawdę warto też sprawdzić to, jak wygląda insert. Poziom cudownych piersi na okładce, no ale skoro to tak seksowna płyta… Swoją drogą ten sam label – Vinyl of Austra Group Vienna – wydał jeszcze inne tego typu płyty, a do niektórych limitowanych wydań dorzucał nawet wibrator.
Michał Tomasik „Allergen (feat. Adi Nowak)”
TOMS nagrał fajną epkę w 2016 roku (pod aliasem NbH), ale wracać do Fine Fettle raczej nie ma po co. Co innego z tym singlem, który był dla mnie absolutną czołówką w polskim podziemnym hip-hopie. Dobra metamorfoza, powinno wyjść na dobre, a i ten bluesowy motyw na naszym podwórku jest raczej rzadko spotykany.
MOST The Beginning
Być może początek czegoś naprawdę dużego? Nie wiem, ale tyle tu dobrych numerów, że z żalem usunąłem z pierwszej setki.
Niemoc Paramaribo
Przypadek podobny do powyższego, chociaż narobił mi jeszcze większego problemu. Przez pewien czas kręcił się gdzieś w połowie listy! Odpalając „Wrony” wracam od razu do całej epki, będącej idealnym przykładem tzw. „baltic beat”. Polski house jest naprawdę dobry, a i remixy na stronie B niczego sobie.
Nite-Funk Nite-Funk
Ten moment kiedy uświadamiasz sobie, że Dam-Funk jest bossem.
NMLS On & On
Jakiś czas temu dostałem maila jakich wiele. Sprawdź płytę, możemy ci ją wysłać itd. Moje podejście? Ambiwalentne, że się tak wyrażę, ale moją uwagę zwróciła nietypowa forma promocji. Do płyty, która jest dobrą mieszanką glitchu, IDM i ambientu powstała… dedykowana aplikacja na smartfony, która oferuje kilka bajerów i bonus track.
Piekielnie mocny debiut N_Coded Records. Wypadło w ostatniej chwili.
Oddisee „Things”
Ej, jego zeszłoroczne płyty wcale mnie nie porwały, ale ten singiel to najlepsza rzecz, jaką zrobił od dawna!!!
On the Corner On the Corner 'Versus’
Nie pamiętam co miałem o tym napisać, ale chyba dobre, skoro się tu znalazło. [2]
A nie, już wiem. Jest Al Dobson Jr, jest dużo house’u, jest afrobeat, jest jazz.
Otsochodzi Slam
Różne rzeczy mówią na tego typa, ale nie można mu odmówić, że ma dobre ucho do beatów. Czasami przynudza, ziew wylewa się strumieniami, maniera rapowania też nie do końca trafia w moje gusta, ale małymi kroczkami idzie do celu. Jakiego? Tego nie wiem, niemniej udany strzał Asfaltu z „nowym pracownikiem”.
Sadevillain Sadevillain EP
MF Doom + Sade = nie mogło się udać. Jak to mówią – czasami zdarzają się wiersze i ten mashup wyszedł GENIALNY.
Sarius I Żyli Krótko I Szczęśliwie
Wielu uważa, że jest to najlepsza polska płyta zeszłego roku. No nie wiem, ale chyba nigdy wczesniej Sarius mnie tak mocno nie przykuł do słuchawek. Blisko setki.
Skepta Konnichiwa
Ludzie na mieście mówią, że to najlepszy grime od debiutu Rascala i ciężko mi się nie zgodzić, chociaż braciak – JME – dał jakiś czas temu lepszą płytę, a i w tym roku ktoś inny z tej bajki mi bardziej zaimponował (Flowdan).
Fajna droga do sukcesu – Microphone Champion i Don’t it Again były tak czerstwe, że szkoda słów, a tu proszę – instant classic.
Soul Basement What We Leave Behind
Ta włoska produkcja brzmi trochę jak Rich Medina, a to już coś.
„Stan Futbolu” – program i książka
Tak dobrego programu nie było od czasów dobrych odcinków „Cafe Futbol”? Być może, chociaż przyznam że od jakiegoś października nie oglądałem w zasadzie w ogóle. Książka Stana? Tak powinna wyglądać piłkarska literatura rozrywkowa.
Steven Julien Fallen
Ile to moich zaufanych osób się tym zachwyca? Dużo, bardzo dużo, ale czegoś mi tu ostatecznie brakuje. Z Julienem mam ten sam problem co z Omarem-S, bo przesytu i wielowymiarowości produkcji czasami nie jestem w stanie zrozumieć. Nu jazz, house i techno w jednym? Hmm, ale przecież jest tu uciekające od jakiejkolwiek stylistyki „Chantel”…
Syndrom Sztokholmski „Mogłem Cię Uratować” /”Takim Młotem Być”
Te dwa single pokazują, że może być lepiej niż na dwóch ostatnich Afro Kolektywach.
Świnia W Przerwie Od Życia EP
Gdyby usunąć ten czerstwy „Typowy Banger” to byłaby setka.
Tall Black Guy Let’s Take a Trip
Chyba najlepsza produkcja oddająca soulquarianowy klimat. Common? Nigga please…
Tanya Morgan Abandoned Theme Park
Czy Von Pea ze swoim ziomkiem – Donwillem – mogli wymyślić coś na nowo? Nie. Czym więc jest Abandoned Theme Park? Ich najlepszą produkcją od czasów Moonlighting, płytą idealnie oddającą klimat okładki oraz kolejnym mocnym ciosem HiPPNOTT Records.
The Diogenes Club „Failure/Bonfire”
„No hej, to my nagraliśmy najlepsze synth popowe kawałki w 2016 roku”.
The Mouse Outfit The Mouse Outfit – Remixed
Hawk House już nic nie nagrywają, więc jedynym gwarantem jakości w brytyjskim rapie jest dla mnie kolektyw z Manchesteru The Mouse Outfit. Dwie genialne płyty z ostatnich lat zostały wzbogacone o album z remixami, który… wymiata po całości i niewiele odstępuje natywnym produkcjom. Boże, ile tu się dzieje! Tall Black Guy, Werkha, Dirty Dike, Pete Cannon i DJ Vadim robią cuda.
The Pryzmats ze swoim wydaniem
Samo Spróbuj Się Domyślić Gdzie To Mam EP kompletnie mnie nie porwało, a pojawiające się w kilku miejscach hashtagi wręcz doprowadzają do salw śmiechu, przypominając o najbardziej karykaturalnych postaciach polskiego rapu, ale… Muzycznie album się broni, jednak wydanie tej płyty to jest już niesamowita sprawa, więc dlatego warto ją mieć.
VA FASRAT Compilation #2
Odsyłam do mojego tekstu na Noisey.
VA Boogie Breakdown: South African Synth Disco 1980-1984
Kolejna płyta z RPA i kolejna staroć. Składanka prezentująca bodaj najlepsze i najciekawsze oblicze sceny disco m.in. z Johanessburga i Cape Town. Za cholerę byście się nie kapnęli, że nie nagrali tego Amerykanie. Prawie najlepsza zeszłoroczna płyta do tańca z Afryki.
VA Tanbou Toujou Lou: Meringue, Kompa Kreyol, Vodou Jazz & Electric Folklore from Haiti 1960 – 1981
Debiut Ostinato Records z przepotężnym strzałem calypso, tropicalii i afrobeatu. Kawałki z Haiti wykopane z prywatnych zbiorów, pewnego brooklyńskiego radia i bazarów w Port-au-Prince oraz Saint Marc. Mnóstwo dobra, ciepła i klasy, a i przy okazji jest jeszcze lepiej niż na innej znakomitej składance prezentującej karaibskie muzyczne skarby – Haiti Direct. Big Band, Mini Jazz & Twoubadou Sounds, 1960-1978 – wydanej przez londyński Strut w 2014 roku.
Wacław Zimpel Lines
Jakoś mnie to nie dziwi, że wszyscy chwalą i się jarają. Najlepsza płyta Zimpela (Zimpla?)? Ej no, przecież w 2016 było jeszcze LAM!
Yussef Kamaal Black Focus
Czasami nie rozumiem Gillesa Petersona i jego zamiłowania do niektórych wydawanych przez siebie rzeczy i początkowo też tak miałem z Black Focus, ale jak udało mi się już wsiąknąć to na amen.
3 komentarze do “Podsumowanie 2016: 150-101”