Trudne pytanie dla die hard fanów, ale gra jest warta świeczki.
Kilka tygodni temu rozmawiałem z Olszakiem, współautorem jednej z najpiękniejszych płyt tego roku, i w pewnym momencie padła następująca kwestia: „Czy nie uważasz, że Litost to trochę taka Fonoteka?”. Tak, dokładnie tak uważam. Precyzyjniej – od momentu, kiedy po raz pierwszy usłyszałem poniższy numer.
Wtedy prawie zwariowałem, a wiele, naprawdę wiele miesięcy później, wrażenia zostały spotęgowane podczas odsłuchu całego albumu. I właśnie wtedy tak naprawdę do mnie dotarło, że obcuję z duchowym następcą Fonoteki – dla mnie najkultofszej (KMWTW, a więcej m.in. tutaj) serii w Polsce.
Zacząłem się też zastanawiać, jak mogłaby brzmieć kolejna część? Nie dziewiąta, bo za tę można uznać rarytasy, które wypłynęły chwilę po ósemce. Jaki rocznik powinien figurować na okładce? Szczerze mówiąc, a w zasadzie pisząc, nie znalazłem na to odpowiedzi, chociaż w pierwszej chwili zamarzyło mi się, że teraz idealny byłby okres transformacji. I do tego remixy.
Teraz pytanie do was, które zostanie odpowiednio nagrodzone… Gdyby miała powstać kolejna część Fonoteki, to jakie kawałki powinny się na niej znaleźć? Czekam na wasze typy do końca tego tygodnia, więc napiszcie do mnie maila. Najlepsza odpowiedź zostanie nagrodzona egzemplarzem Litost, więc jest o co walczyć.
A zacna jest nie tylko sama muzyka, ale i wydanie, więc macie sporą szansę na zgarnięcie jednej z najlepszych płyt ostatnich lat.