Kabaret, cringe, fajne rzeczy i szacun w Alfie Romeo.
Przyznam, że początkowo miałem duży problem z Pokoleniem X2. Drugi odsłuch też mnie nie powalił na kolana, ale za to trzeci sprawił, żeby jeszcze bardziej zagłębić się w dzieło Jarosława i Radosława.
To stare, dobre Dwa Sławy, którym jak zwykle brakuje albo porządnego producenta wykonawczego, albo lepszego ucha do beatów, chociaż i tak źle nie jest. Charyzma, zajebiste teksty, gry słowne – ja to kupuję, ale do mojego ulubionego Coś przerywa sporo brakuje. Niemniej jest w moim samochodzie.
Sławy pod wieloma względami się zmieniają, jednak są w naturze pewne rzeczy, którym nie grozi wielka, stylistyczna wolta. Tutaj przekombinowali z brzmieniem, zwłaszcza tym spod szyldu 808_bros, które nie do końca chyba im leży, a mimo to, starają się podać treści w swojej doskonale znanej konwencji, nawet jeśli rapują o tych poważniejszych tematach. Czasami jednak można odnieść wrażenie, że z Astkiem i Radosnym jest trochę jak z kabaretami, na szczęście nie współczesnymi, tylko schyłkowym Teyem. Śmieszą, ciągle prawie wszystkich, jednak za jakiś czas będzie szansa na zaimponowanie wujaszkom, ale przecież my też się starzejemy. Życie.
fragment recenzji na Interii
Pełny tekst znajduje się tutaj.