Albo klatka, albo Miłość. Wybór należy tylko do was.
Dzisiaj wielkie wydarzenie w historii polskiego rapu. W klatce (chyba, bo dokładnie nie śledzę) zmierzą się Arab i Wujek Samo Zło. Bukmacherzy więcej szans dają temu pierwszemu, a dla wielu sympatyczny WSZ stoi na straconej pozycji. Pojedynek będzie można nawet obejrzeć w TV, jednak jeżeli ktoś szuka planów na wieczór i z tym cyrkiem nie chce mieć nic wspólnego, to polecam koncert. Wyjątkowy, bo jedną klamrą spina wszystko co najlepsze w neo-soulu i rapie z Wysp.
Wiem, wiem. Jest już trochę późno. Występ Children of Zeus, jednych z moich ostatnich faworytów, zaczyna się już za kilka godzin i raczej ciężko będzie mi jeszcze kogokolwiek namówić na przyjście do Miłości. Trzeba jednak próbować, bo Konny Kon i Tyler Daley to od jakiegoś czasu jedna z najciekawszych ekip z Wielkiej Brytanii.
O składzie mogę dużo opowiadać. Poznałem ich dwa lata temu, kiedy wydali debiutancką EP-kę The Story So Far…, która znalazła się nawet w moim podsumowaniu roku. Nie jestem pewien na sto procent, ale wydaje mi się, że byłem pierwszą osobą w Polsce, która cokolwiek wspominała o tej produkcji. Było to jeszcze na Insta Stories, chyba zaraz po premierze, no ale dowodów namacalnych nie posiadam, więc trzeba mi wierzyć na słowo.
Duet nie imponuje obszerną dyskografią. Wspomniana już EP-ka, zeszłoroczne, znakomite Travel Light, grudniowa niespodzianka w postaci darmowego The Winter Tape, jakieś single i to by było chyba na tyle. Konny Kon kiedyś mocniej działał w klasycznym rapie (tutaj do przeczytania ciekawa rozmowa z 2007 roku) i był członkiem kultowej dla wielu ekipy Broke’n’English. Nic nie napiszę o Tylerze, bo… wiem niewiele, a w zasadzie nic. Może oprócz tego, że jest bardzo sympatycznym gościem i można sobie z nim uciąć gadkę na niemalże każdy temat.
A gadałem z nim na zeszłorocznym Kempie i z Children of Zeus wiąże się jedna ciekawa historia. Rok temu z Hradec Kralove przywiozłem dwie pamiątki. Jedną z nich był soulowy leksykon Radka Miszczaka, Andrzeja Cały i Hirka Wrony, natomiast drugą podwójny kompakt Travel Light/The Story So Far…, który otrzymałem w prezencie od Maćka Wojszkuna z Popkillera. Za co? Za to, że dzięki mnie poznał ten duet. Nie powiem, ale zrobiło mi się bardzo miło.
Dawajcie, kto może nich wpada, bo odpowiedź na tytułowe pytanie jest chyba oczywista. Na zachętę playlista.
Jeden komentarz do “Dlaczego zamiast walki Wujka Samo Zło wybrałem koncert Children of Zeus?”