Chali 2na „Fish Outta Water”

Fish Outta Bukareszt. Tuńczyk, bloki i dobre, klasyczne dźwięki sprzed kilkunastu lat. Trueschool pełną gębą.

Gorący dzień. Powietrze suche jak nie wiem co, w zasadzie nie ma czym oddychać. Nie stwierdziłem wielkiego syfu, ale Bukareszt zrobił na mnie dobre wrażenie. Komunistyczne budowle wymieszane z klasyczną, bogato zdobioną architekturą działają.

I zmęczony, trochę też rozkojarzony, odpaliłem w słuchawkach Fish Outta Water. Nie wiem, co mnie podkusiło, żeby akurat postawić na to. Pamiętam, że niedługo po premierze ten Chali 2na zupełnie mnie nie ruszył. Przesłuchałem, odłożyłem, a przecież to „moje dźwięki” i „mój klimat”. Tak samo mógłbym napisać o Roc-A-Fella, całym tym przełomie 80/90, każdocoastowych wykminach i klasycznym soulu na samplach. Ale wtedy ten niby debiut figury Jurassic 5 przeleciał obok.

I teraz, jakieś 15 lat później, nagle do mnie wraca. W nowym mieście i w nowym klimacie. Produkcja to miód, flow i głos na maksa charakterystyczne. Oczywiście, są momenty, które można by wyrzucić bez żalu („Guns Up” to dramat, „International” też leży), ale perełki takie jak „Keep Goin’”, „Don’t Stop”, „What Dudes Do” czy „Righteous Way” to już liga mistrzowska. Jest tu soulquarianowy sznyt, organiczne beaty, słońce Kalifornii i vibe dobrego życia.

Gościnnie m.in. Raphael Saadiq, Talib Kweli, Elzhi. Za samplerami Jake One, DJ Babu, Scott Storch i inni. Wszystko to układa się w płytę, która kiedyś była tylko tłem, a dziś jest przewodnikiem. I nagle człowiek się łapie, że zmienił się nie album, tylko on sam. A żeby było śmieszniej to dosłownie tego samego dnia, w piątek 1 sierpnia, wyszedł nowy singiel Chali 2na – „The Rock” z Cut Chemistem. Zajebisty.

Może czasem trzeba przenieść się o setki kilometrów, żeby wrócić do czegoś, co leżało na wyciągnięcie ręki? Stolica Rumunii była tłem, Chali 2na zaskakująco dobrym przewodnikiem. Fajnie tak wrócić do płyty, która kiedyś nic nie znaczyła, a dziś robi ci dzień.

Ocena: 4 na 5.

Autor: Dawid Bartkowski

Bloger, pismak, krytyk, prowokator, pijarowiec.

2 komentarze do “Chali 2na „Fish Outta Water””

  1. Płyta rozczarowywała. Oczekiwania były chyba zbyt wielkie. Najlepszy, najbardziej charyzmatyczny i obdarzony najlepszym głosem raper z J5, ulubieniec wszystkich. Kilka dobrych albumów grupy (poza ostatnim), gościnne zwroty czy kawałki na różnych projektach (np. „Anchor Man” u Nakamury na 2k7 – miód) – praktycznie wszystko na poziomie. Więc jak w końcu wjechał solowy album to ja się nie dziwię, że zawiódł oczekiwania. Moje również. Przede wszystkim był za długi (that’s what she said…) i miał sporo wypełniaczy. Chali2na wyciągnął z tego lekcje – kolejne wydawnictwa to były EPki albo mixtape’y. Np chociażby kolejne „Against the current” już całościowo lepiej siadało – a tytułowy utwór to przekozak. Do „Fish outta water” nie wracam praktycznie w ogóle natomiast gorąco polecam jego wspólny projekt z Krafty Kuts z 2019 roku: „Adventures Of A Reluctant Superhero”.

    1. Wtedy tak (przynajmniej mnie), to prawda. Jednak po latach ten album u mnie nabrał kolorytu i naprawdę dobrze to wchodzi. Projekt z Kraftym też super, nie wiem, czy lepszy, ale warty sporo. Co ciekawe, kupiłem go w Media Markt jak zwijali interes płytowy za ok. 20 zł, to w polskiej dystrybucji nawet było.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *