
Kolejny z moich reślizgowych artefaktów.
Lepiej późno niż wcale, Black Thought zawsze daje radę i jest lepiej niż na ostatnich płytach The Roots.
Wczoraj wspominałem o Nasie, dzisiaj przyszedł czas na innego weterana. Jest jeszcze lepiej niż ostatnio. Także zapraszam na kolejne archiwum Reślizgu.
Najpierw Black Thought w niewiele ponad kwadrans rozprawił się z produkcjami złotych dzieci Fruity Loopsa, 9th Wondera i Khrysisa (tylko jeden podkład, ale wspomnieć wypada, bo „Thank You” było zacne), by po kilku miesiącach dogadać się z Salaamem Remim, grzebiącym wówczas w pudłach z zakurzonym soulem sprzed kilku dekad. Niecała godzina lekcyjna z dwiema częściami „Streams of Thought” nie mogła iść na marne.
fragment recenzji
Cały tekst znajdziecie tutaj.