Polski g-funk naprawdę istnieje

Dobra opcja na jesień. RTN w pojedynkę przenosi do Long Beach.

Kilka miesięcy temu na jednym z berlińskich flohmarktów (czyli ichniejszych pchlich targów) kupiłem sobie Safe + Sound DJ-a Quika. To akurat było w mojej schyłkowej facie przerwy od zdobywania kolejnych płyt, czyli wyszło na to, że nie wytrzymałem zakładanych trzech miesięcy abstynencji, jednak te wydane pół euro trochę mnie broni. Dopiero później, siedząc w mieszkaniu na Spandau, zauważyłem że płyta była wcześniej zalana, a książeczka posklejana. Ale kompakt działa, zacina się tylko na jednym numerze – już nie pamiętam nawet którym – co w zupełności mi nie przeszkadza, bo i tak cały czas jeździ ze mną w samochodzie.

Ostatnio wybrałem się do rodzinnego Płocka. Droga z Wrocławia to jakieś 3 i pół godziny, a w schowku właśnie ta płyta i kilka wypalonych na CD-R mixtape’ów. I tak mi towarzyszyła w dwie strony – przeleciała kilka razy, zawsze cieszyła ucho tak samo, w końcu to mój numer trzy w dyskografii typka, który ma problem z literą „C” – za genialnym Rhythmalism i niewiele słabszym debiutem Quik Is the Name.

Niedawno wróciłem też do znakomitego Funktion naszego rodaka RTN-a, a ziomka mojej kobiety. Nie to, że się znają, ale są z tych samych rejonów Polski, ale dobra, koniec prywaty. Wydany rok temu album to dobry przykład na to, że wiele rzeczy da się zrobić dobrze i u nas, pod warunkiem, że ma się odrobinę talentu i chęci na ciągłe promowanie swojej muzyki.

Funktion chwaliłem już kilka miesięcy temu, więc napiszę to również i tutaj – album RTN-a brzmi tak, jakby został wydany w 1995 roku w Los Angeles, a nie w 2019 w Lublinie. Mały szczegół, w ostateczności zupełnie nie mający znaczenia, bo jakość krążka jest zwyczajnie bardzo, bardzo duża. RTN w przeciwieństwie do kolegów mocno inspirujących się boom bapem robi wszystko po swojemu, a podpatrzone patenty nie opierają się na wykorzystaniu tego samego sampla poddanego kolejnej obróbce, żeby jak najmniej przypominał inne numery, ewentualne same źródło. Są gitary, jest nisko płynący bas, perkusje odpowiednio wybijają rytm, a leniwy vibe wylewa się z każdego numeru. Całość pozwala na chwilę oderwać się od tego, co się robi obecnie. Dlatego z tym tekstem zeszło mi tak długo.

Ważne dla mnie jest to, że płyta mi się nie nudzi, co wcale nie jest tak oczywiste nawet w przypadku naprawdę dobrych pełnograjów. Lubię do niej wracać, chociaż nic nowego przede mną nie odkrywa. Fajnie słyszeć Foesum, nawet pomimo tego, że nigdy nie byłem wielkim fanem. Doceniam, że udało się zaangażować Nancy Fletcher, która działała przy Conversation Twinz. Funktion sprawiło też, że nabrałem sympatii do Beat Squadu, których „Leniwie” doskonale oddaje moje stany przy jesiennych odsłuchach tego numeru. Aha, żeby jednak być sprawiedliwym to muszę dodać, że trochę przeszkadza mi brzmienie tego utworu – odnoszę wrażenie, że wokal za mocno został zepchnięty przez melodię w tył i jest też cichszy w stosunku do pozostałych. A może to tylko wrażenie?

Wspominam o tym nieprzypadkowo, bo RTN wkrótce wydaje nową EP-kę i grzechem by było o niej chociaż nie wspomnieć za kilka tygodni. A że przy okazji przypomniałem sobie o Funktion, to pochwalę je również tutaj, teraz. Wkrótce też przede mną kolejna wizyta w Płocku, więc podobnie jak w przypadku Mixdown Druha Sławka, chciałbym się was podpytać, jakie płyty zabrać ze sobą w trasę. Od siebie pakuję debiut Afroba, drugie Superrappin i S.D.E. Cam’rona. Temu, kto doradzi mi najfajnieszy zestaw, wyslę kompakt Funktion. Czasu trochę jest, bo jadę 7 listopada, więc można coś fajnego podesłać. Piszcie maile.

PS
Funktion odsłuchać można tutaj, natomiast pisząc na ten adres można zamówić kompakt. Radzę się spieszyć – płyt zostało niewiele.

Autor: Dawid Bartkowski

Bloger, pismak, krytyk, prowokator, pijarowiec.

3 komentarze do “Polski g-funk naprawdę istnieje”

  1. Polecam zabrać ze sobą 3 konkretne płytki:
    1) kixnare – class of 90s (2007)
    Ostatnio odświeżona pozycja
    2) Plash – A Tribute Called Plash !
    Pozycja obowiązkowa dla fanów ATCQ, do sprawdzenia wszystkich sympatyków amerykańskiego brzmienia
    3) SOULPETE – „Soul Raw”
    „Must have” wszystkich fanów Piotrka z Lublina, DJ Ace pięknie tnący cuty i doborowa obsada gości!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *