Niby 2021, ale to „2020”

Nowy album RTN-a już jutro.

Jeden z największych zwycięzców polskiego beatmakingu ostatnich lat wchodzi w nowy rok jak Bedoes na streamingi. Z buta.

Dobra, dobra, z tym Bedoesem to trochę żart jak sam Rewolucja romantyczna, ale o niej kiedy indziej albo i w ogóle, bo po co marnować czas?

Aktualnie siedzę w Berlinie i spędzę tutaj jeszcze kilka dni. Pogoda jak w Polsce – nie rozpieszcza, ale nie ma śniegu. Trochę słońca dał mi za to RTN, którego 2020 jest od dzisiejszego poranka ciągle gra w moich słuchawkach.

Na recenzję przyjdzie jeszcze czas, tekst zapewne w przyszłym tygodniu, bo w pierwszej kolejności pojawi się tu kilka undergroundowych zaległości, ale zachęcam czym prędzej sprawdzić 2020. Poniżej kilka słów samego RTN-a o nowym projekcie.

„2020” to instrumentalny album, moje alternatywne i autorskie połączenie muzyki (g) funk, soul, jazz, lofi. Album powstawał od początku do końca 2020 roku. Każdy utwór opowiada historię, urywek z mojego codziennego życia. Wszystko to przeplatane towarzyszącymi emocjami. Wszystkie utwory skomponowałem i nagrałem samodzielnie. Nie ma tutaj żadnych sampli, a żywe, organiczne kompozycje muzyczne. Każdy utwór opowiada odrębną historię: jest nostalgicznie, wspominkowo, emocjonalnie i tajemniczo.

Nagrałem taki album, ponieważ chciałem sprawdzić siebie w innym klimacie niż dotychczas, choć są tutaj naleciałości g funkowe to produkcje bardziej nawiązują do soulowego brzmienia. Postawiłem sobie przy tym krążku poprzeczkę wyżej, ponieważ starałem się nagrać instrumentale w taki sposób, by ich struktura nie była tak oczywista i jednostajna, szukałem sposobów na urozmaicenie kompozycji i wrzucenia jak najwięcej małych detali, które słuchacz odnajdzie z czasem.

Album jest przeznaczony dla każdego, kto lubi odprężyć się przy muzyce, dla entuzjastów g funku, soulu, lofi czy szeroko pojętego chillhopu. Czy jest to mój najlepszy album? Z pewnością najbardziej złożony jeśli chodzi o kompozycję, aranżacje i „instrumentalizm”

RTN

Ja od siebie dodam, że czeka was całkowite zaskoczenie. Naprawdę warto.

Album został wydany w limitowanym, kolekcjonerskim nakładzie 200 CD. Płytę można zamówić piszcząc na ten email lub przez fanpage producenta.

Autor: Dawid Bartkowski

Bloger, pismak, krytyk, prowokator, pijarowiec.

Jeden komentarz do “Niby 2021, ale to „2020””

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *