Kemp 2016: Jehst

jehst

Wesołych świąt i dyngusa nie życzę, bo każdy to robi, ale nie każdy pisze w Polsce o brytyjskim rapie. Trochę szkoda, więc wypada dać jakąś małą notkę a propos tego czegoś, bo właśnie na Kempie ogłosili Jehsta. Dotychczasowy powód numer jeden, dla którego w ogóle warto się tam wybrać.

Z całym szacunkiem do Oxona, Revo i reszty ogłoszonych wczoraj – mnie oni kompletnie nie ruszają. Traktuję to raczej jako lineupową ciekawostkę i jeśli w Hradec Kralove się zjawię oraz znajdę wolny czas, to tych dwóch pierwszych zobaczę z „przymusową” przyjemnością. Revo jest naprawdę całkiem niezły w moim mniemaniu (i dalej uważam, że Obraz jest jego najlepszą płytą i jednym z poważniejszych polskich rawkusowych świadectw, natomiast pojawiający się tam Przemyśl jest jednym z tych zapomnianych polskich beatmakerów, którzy naprawdę mogliby dużo obecnie znaczyć), a Supermoce Oxona to jeden z najbardziej przespanych i jednocześnie niedocenionych albumów zeszłego roku, nawet przeze mnie. Nie to, żebym płakał z tego powodu, ale jednak. Nieważne, bo mnie najbardziej cieszy obecność Anglika.

Od razu przyznam, że nie jestem wielkim fanem Jehsta. Jest to postać, którą bardzo mocno doceniam, i która zawsze zabiera mnie w muzyczną podróż, ale jednak nie do końca przeze mnie zrozumianą. Jego produkcje są dla mnie mocno problematyczne i mimo, że całkiem nieźle je oceniam (a nawet bardzo dobrze jak na moją prywatną skalę) to jednak nie stawiają go moim osobistym wyspiarskim topie. Nie jest to też postać, od której polecałbym zacząć poznawanie muzyki z tamtego rejonu. Prędzej poleciłbym innych, np. Braintaxa, ale o tym niedługo, bo…

Ci, którzy zamawiali newsletter  i śledzą goodkida na FB, wiedzą że od jakiegoś czasu siedzę nad dużym projektem, który ma w pewien sposób przybliżyć scenę z UK. Nie będę ściemniał, że autor klasycznego The Return of the Drifter (podobno angielskiego odpowiednika Illmatica – to już o czymś świadczy) jest jedną z postaci, która przychodzi na pierwszą myśl mówiąc o rapie z Albionu. Estyma jaką jest darzony też nie wzięła się przypadkowo, więc zdrowy rozsądek podpowiada, że jego czeski występ wypada po prostu zobaczyć. A ja tymczasem wracam do Nuke Proof Suit, które całościowo chyba najbardziej mi od niego podchodzi.

No, na takie ogłoszenia się czeka.

Autor: Dawid Bartkowski

Bloger, pismak, krytyk, prowokator, pijarowiec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *