Jest grudzień, więc najwyższa pora na podsumowanie Spotify Wrapped. Czego słuchałem na streamingach w ostatnich dwunastu miesiącach?
Wszyscy dookoła chwalą się, czego to słuchali na streamingu. Nie będę gorszy, chociaż ponownie mam świadomość, że podsumowanie jest raptem wycinkiem tego, co w całym 2021 roku gościło na głośnikach, słuchawkach i w samochodzie. Duża to część, nawet bardzo, ale nie w pełni oddająca gust. I to z kilku powodów.
Po pierwsze, słuchałem dużo zarówno dla własnej przyjemności, jak i odkrywania nowych-starych rzeczy. Po drugie, chyba ważniejsze, Spotify służy mi też zawodowo. I (nie)stety, sprawdzałem zwyczajnie z obowiązku, co też przełożyło się na ostateczny wynik. Sporo paździerza na playliście wzięło się dlatego, że np. pisałem recenzję, więc streaming był obowiązkowy. A, że robię to przez Spotify to cóż – uciecha najczęściej zerowa, ale wynik idzie w świat. No ale winny zawsze się tłumaczy, prawda?
Zresztą nieważne. Nie wiem też, ile albumów i singli kupiłem w kończących się powoli roku. Ile dokładnie? Nie mam bladego pojęcia. Wiem za to, ile wydałem na muzykę od stycznia – na teraz jest to 1 743,44 zł. Od lat prowadzę Excela z wydatkami i jest to najniższy wynik od bardzo dawna.
Trafiły się pojedyncze winyle, dostałem jakieś kasety, standardowo rządziły cedeki, które regularnie wywożę do rodzinnego domu, bo w mieszkaniu zaczyna brakować mi miejsca. Na cyfrową muzykę też przeznaczyłem jakieś pieniądze, chociażby nabywając Wyspę na Bandcampie, ale biorę na to poprawkę, bo skupiłem się na CD, a cyfra niejako była w gratisie.
Ale przejdźmy do spotifajowych konkretów. Tak prezentują się moje „wyniki”.
Spodziewałem się, że w setce będzie T.Love, Tede, Atmosphere, IAM, Pi’erre Bourne, Piasek, DJ Quik i Tears For Fears. Nie tylko słuchałem ich w cyfrze, ale też skrupulatnie uzupełniałem dyskografię, zwłaszcza ekipy Muńka i Quika.
Co ciekawe, wystąpiła spora różnica w liczbie minut spędzonych na słuchaniu. W zeszłym roku było ich ponad 46 tys., teraz „tylko” 33 z hakiem, podobno więcej niż 90% osób. Przez pandemię więcej pracowałem w domu, potem opiekowałem się córką, więc słuchanie naturalnie w komunikacji odpadło. Mniej roweru i biegania też spowodowało spadek, za to pojawiło się więcej kilogramów. Na szczęście niewiele.
A niżej klasycznie playlista z najczęściej słuchanymi przeze mnie utworami w 2021 roku na Spotify.