Nadszedł w końcu ten dzień, że musiałem to zrobić. Postawiłem na streaming.
Dla przeciętnego zjadacza chleba mam wszystkie nagrania świata. Słyszałem to niejednokrotnie. Nie powiem, że mam mało płyt, wręcz przeciwnie – mam ich pokaźną ilość, jednak do najlepszych w tym „fachu” wiele mi brakuje. Był czas, że wydałem miesięcznie na swoją pasję nawet kilkaset złotych. Przez ok. 10 lat intensywnego zbieractwa zrobił się problem z brakiem miejsca. Trzeba było zacząć szukać na to sposobu. Od razu znalazłem dwa.
Jednym z nich jest strumieniowanie muzyki. Od zawsze byłem negatywnie nastawiony do dystrybucji cyfrowej i mimo, że zacząłem korzystać ze Spotify, nic się w tej materii nie zmieniło. Nie wyobrażam sobie posiadania ulubionych albumów w tylko i wyłącznie w formie plików cyfrowych. Jest kilka świetnych płyt, które ukazały się wyłącznie jako zbiór kilku plików mp3 spakowanych w jeden folder i takie oczywiście jestem zmuszony posiadać. Paradoksem jest, że zacząłem… wręcz ubóstwiać streaming muzyki. Dziwne to wszystko brzmi.
Wybierałem pomiędzy Spotify, Deezerem i Wimpem. Po przeszukiwaniu katalogów tych usługodawców, doszedłem do wniosku, że warto będzie postawić na szwedzką aplikację. Wybrałem losowo kilka płyt i na sam koniec okazało się, że to Spotify posiada największą ich kolekcję. Nie oznacza to jednak, że nie zaglądam do konkurencji. Jeśli czegoś nie ma u Szwedów, szperam u Francuzów i Norwegów. Czasami uda mi się znaleźć tam to, czego szukam.
Dobrze. Napisałem, że nienawidzę plików cyfrowych, więc dlaczego tak cenię usługę, którą oferuje mi Spotify? Na zdrowy rozum powinno to się nawzajem wykluczać. Tak, po części się wyklucza, bo aplikacji używam tylko do osłuchiwania płyt, które widnieją w moich planach zakupowych, mniej istotnych dla mnie nowości czy staroci, które figurują jako pozycje do sprawdzenia. Tylko i aż tyle. Nie muszę nic nielegalnie ściągać, szukać na YouTube czy kupować w ciemno. Nic więcej.
Mam wrażenie, że trochę za późno uwierzyłem w dobro, które za sobą niesie strumieniowanie treści muzycznych. Ile bym miał zaoszczędzonych pieniędzy i miejsca nie jestem w stanie nawet policzyć. I nie, to nie jest wpis reklamowy Spotify. Równie dobrze mogłem tu napisać o wspomnianych wcześniej Deezerze i Wimpie, które oferują podobne możliwości. Jeśli nie wiecie co wybrać, tutaj znajdziecie bardzo dobre porównanie. Nie wiem ile jest jeszcze takich serwisów w naszym kraju, ale jak znacie, to podzielcie się w komentarzu. Ja zachęcam do korzystania, bo choć to nieprawdopodobne, ale u mnie się przyjęło…
Jeden komentarz do “Postaw na streaming”