Młode wilcy

Head in Hands

„Nie jestem najmądrzejszy, choć swoje mi wpojono”. Dlatego nie jestem w stanie zrozumieć kilku rzeczy w tym jakże specyficznym środowisku.

Kilka postaci zrobiło burzę, dlatego że nie znaleźli się w kolejnym zestawieniu „Młodych Wilków” Popkillera. Nie jestem w stanie tego pojąć z co najmniej kilku powodów i wcale nie tak błahych, jakby mogło się początkowo wydawać.

Nie czytam Popkillera regularnie. Śledzenie na bieżąco tego portalu nie ma u mnie miejsca od dawna z prostego powodu. Nie znajduje tam dla siebie treści. Typowo hip-hopowych newsów szukam przede wszystkim na zagranicznych portalach, natomiast tych o polskich wykonawcach i wydawnictwach na kilku fanpejdżach, blogach oraz znanym forum. Publicystyka? Nie dla mnie. Dawno nie przeczytałem tam tekstu, który by mnie chwycił za serce albo chociaż w jakimś stopniu zainteresował. Recenzje? Nie, nie, nie. Nie byłoby wielkim kłamstwem, gdybym stwierdził że na palcach jednej ręki znalazłbym teksty, które przyciągnęły moją uwagę, poza tym stereotypowe „4+” nie wzięło się znikąd. Pewno mógłbym wymieniać tak dalej i cały czas psioczyć, ale… mam mega szacunek do nich, za to co robią. Chcieli zrobić dużą rzecz i zrobili, a to że mi niewiele tam pasuje? Świat się nikomu nie zawali. Bez hejtu, bez propsu, żyją swoim życiem i życzę im jak najlepiej.

Przechodząc do sedna pojawia się kluczowe pytanie: czy aby na pewno Popkiller jest miejscem, które zwiększa rozpoznawalność i zapewnia prestiż? Z odpowiedzią na pierwsze pytanie nie ma problemu, bo jest najpoczytniejszym stricte hip-hopowym portalem w tym kraju. Przy drugim pytaniu trzeba się trochę mocniej zastanowić. Z jednej strony twoja twórczość pojawia się obok takich asów jak Gonix czy Śliwa, z drugiej natomiast są np. Bisz czy Kuba Knap. Kwestia indywidualnego podejścia do sprawy. Dla mnie sprawa jest prosta, bo gdyby o mnie chodziło to… nie chciałbym się tam znaleźć.

„Młode Wilki” są fajną akcją. Widocznie na tyle, że niektórzy mają ostry ból dupy, że są mniej fajni od niej samej. Niech teraz odniosą się do moich rozważań z poprzedniego akapitu i niech sami sobie odpowiedzą czy warto? Nie mam zamiaru celować teraz w kogokolwiek, ale „płaczą” ludzie, którzy wyrastają zdecydowanie ponad całą akcję i ona jest im tak potrzebna jak praca Bonusowi BGC. Chcąc nie chcąc, racja zawsze będzie stała po stronie portalu, chyba że ewidentnie się z czymś podłożą, a już najprościej z „osławionym” kolesiorstwem. Na teraz tłumaczenia Popkillera są jak najbardziej uczciwe. Ich portal, ich wybory, nikomu nic do rzeczy. Wzniecanie ognia tylko dlatego, że „ja się tam nie znalazłem”, świadczy nie tyle o samej redakcji, ale o wypominającym. Jak mawiał klasyk:

Autor: Dawid Bartkowski

Bloger, pismak, krytyk, prowokator, pijarowiec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *