„Kurs na lotnisko — lecę do Peru, lecę do Peru, lecę do Peru”. A w zasadzie to Lima z dobrodziejstwem funkowego inwentarza zawitała do mnie.
Nasi chłopcy nie mają w sobie luzu. Nie chce im się za bardzo ruszać tyłka poza klasyczną samplingową strefę komfortu i pełzając po najprostszej linii, tną w kółko to samo — ten cały jazz, funk, soul, wpadną na Grochowską do antykwariatu po jakieś polskie nagrania i w zasadzie tyle. Żaden tam zarzut, a wieloletnia obserwacja.
Są wśród tych hip-hopowców wyjątki, które patrzą szerzej — przypomnijcie sobie albo poznajcie taki prehistoryczny projekt jak Betuz. Chwilę przed tym, zanim Madlib mentalnie ruszył do Azji, by ogarnąć Beat Konducta Vol. 3-4: Beat Konducta In India, oni już to zrobili i wydali Bollywood na winylu. Nadając z Radomia, a nie Oxnard. Taki paradoks.
Deca nazwać tylko producentem. Rapuje (check), tańczy i robi beaty. Dobre, zaznaczam, a przykładem najnowszej podróży, tym razem po Peru w postaci siódmej częsci BreakS, LoopS & EditS, będzie tętniące życiem „De La Soul”, czy zahaczające o world music – „Królewski” i „La Rumba”.
Miało być bardzo egzotyczne, a wyszło bardzo przyziemnie. Wręcz przyjemnie i bez zbędnych ukłonów w kierunku tych kolorowych gości, którzy w latach 90. stali przy bazarach z fletami i sprzedawali swoje egzotyczne kasety. Dobra, jest „Granit”, który trochę mi nie leży, ale poza tym na BLE Vol. 7 – Peru Edition nie ma abstrakcji. Jest za to czysty funk do tańca i szaleństw (mistrzowskie „Omen” i „Champion”, w dodatku znakomicie zaaranżowane) oraz podkłady, które proszą się o dobrego MC, jak „Temat”. Bardziej polski, praktycznie niemenowski niż południowoamerykański.
Trzeba posłuchać. Obecnie do dostania na winylu, możecie zamówić pisząc bezpośrednio do Decó, ale już 6 grudnia możecie sobie sprawić prezent, bo BreakS, LoopS & EditS Vol. 7 będzie dostępne też na kompakcie z 11 (!) dodatkowymi numerami. Kontaktujcie się już z nim, dajcie propsa i kilka złotówek, bo po prostu warto.
Jeden komentarz do “Decó „BLE Vol. 7 – Peru Edition””