Wojna światów

Space Echo - The Mystery Behind the Cosmic Sound of Cabo Verde Finally Revealed

Gdybym napisał, że zrobiłem to z całkowitych nudów to bym skłamał. Nie, nie z nudów, bo mam co robić, ale tak naprawdę szperanie, zasłuchiwanie się, a potem opisywanie rodzimego rapu dla gimnazjalistów potrafi doprowadzić do szewskiej pasji. Postanowiłem więc zatracić się w tym, co lubię najbardziej – hip-hopie pełnym sampli, poszukującym razem ze mną idealnych dźwięków oraz… czarnej perle z Afryki.
Czytaj dalej „Wojna światów”

goodtop #1: Prince

purple

Wypad do Lwowa bardzo dobrze mi zrobił, nawet lepiej niż się spodziewałem, ale w jego trakcie pojawiła się bardzo smutna wiadomość. Wiadomo o co i o kogo chodzi i tym bardziej boli, że Prince był dla mnie człowiekiem, który bardzo mocno wpłynął nie tylko na moje muzyczne życie, ale i w jakiś tam sposób na prywatne…

Oczywiście mógłbym teraz poruszyć temat tego co dla mnie zrobił, kiedy kupowałem jego płyty, ile ich mam, w jakich okolicznościach się u mnie znalazły i jak bardzo byłem wkurwiony w momencie, kiedy zobaczyłem pęknięte pudełko od Dirty Mind. Chyba nie jest najlepsza pora na to, więc może niech przemówią liczby i mój „książęcy” gust, które krystalizował się przez lata. Celowo też pomijam wstawki typu, że gdyby nie on, to nie byłoby np. OutKast. Wiadomo o co chodzi.

Czytaj dalej „goodtop #1: Prince”

Źle urodzeni. Mono vs Stereo – recenzja

chango

Na mojej liście „to read” od jakiegoś czasu znajduje się dzieło Filipa Springera – Źle Urodzone – Reportaże o Architekturze PRL. Wspominam o tym, bo lekka parafraza tytułu książki jest chyba jak najbardziej wskazana w przypadku Chango. Muzyczny relikt przeszłości Polski Ludowej, który spokojnie mógłby występować w mniejszych amerykańskich klubach. No źle urodzeni, no. Czytaj dalej „Źle urodzeni. Mono vs Stereo – recenzja”

Rycerze San Francisco

People Under the Stairs The Gettin Off Stage Step 1

Ni stąd, ni zowąd piątkowym rankiem wpadł mi do głowy pomysł, żeby coś na szybko skrobnąć o jednej ze swoich ulubionych ekip w ogóle. Mam ogromną słabość do People Under the Stairs, pomimo tego, że oni od samego początku są ciągle tacy sami. A może to ich główna siła? Czytaj dalej „Rycerze San Francisco”

Niezatytułowany wpis

kendrick lamar

W żadnym wypadku nie będzie to wpis traktujący o mojej wielkiej sympatii do tego niziołka, ale chyba nie muszę mówić o tym, że wiadomość z dzisiejszego poranka niesamowicie mnie ucieszyła. Tak się robi teraz muzyczny biznes i to w subkulturze, gdzie pieniądz bardzo mocno dzieli.
Czytaj dalej „Niezatytułowany wpis”