Pościelowy trap z kosmosu namaszczony przez Prince’a.
Kolor okładki nie kłamie. Wszystkim zakochanym w purpurze – od pościelówek Prince’a aż po miłośników syropów – Pi’erre Bourne, najbardziej utalentowany producent swojego pokolenia, przygotował materiał, który na listach namiesza tak, jak Modest Amaro u Legendarnego Afrojaxa.
Bardziej podkłady niż rap i śpiew, bardziej refreny i skrrt niż zwrotki, ale klimat tu jest taki, że nie mam nie mam pytań. Pościelowy, wychillowany trap niepodobny do niczego innego (trochę wymiękam przy „Ballad”), który jest nie tylko uzupełnieniem świetnego Die Lit, ale i równorzędnym partnerem w kasowaniu konkurencji. Brakuje tylko hooków tak mocarnych, jak tych Cartiego, ale przecież nie można mieć wszystkiego, prawda?
Niemniej, Pi’erre Bourne jeszcze nigdy mnie nie zawiódł, a jakby tego było mało, to żadne tegoroczne rapsy nie były u mnie na tak częstej rotacji, jak The Life of Pi’erre 4.
Jeden komentarz do “Pi’erre Bourne „The Life of Pi’erre 4””