Muzycznie to moja bajka, gorzej z rapem.
Okej, single na samym początku jakoś za bardzo mi nie siadły i do tej pory uważam, że są najsłabszymi numerami na Muzyce współczesnej (natomiast w ogólnej kategorii „wygrywa” auto tune Piernikowskiego…), ale powtórzę po raz kolejny – piękne te beaty, wszystko mi pasuje.
Słabiej wypada rap i nie mam tu na myśli gospodarza. Więcej o tym w moim tekście na Interii.
Pezet ciągle potrafi składać dobre wersy (chociaż w opozycji do nich, tych z „Outra” – „Znam ją, ona wciąż jest głodna / Chce być modna i chce wyjść za mąż / Ty jak jesteś głodny to se zjedz danio” – wybaczyć nie można), radzi sobie z szalejącymi BPM-ami, co doskonale pozuje w „Magencie” ze swoją nietypową jak na siebie manierą, tylko co z tego, skoro za gospodarzem nie nadążają goście.
fragment recenzji na Interii
Cały tekst znajduje się tutaj.