Muzyka końca lata.
Klasowego downtempo nigdy za wiele, zwłaszcza jeśli jest w nim sporo PRL-owej nostalgii. Tutaj idealnie wstrzela się Powoli, które całościowo jest na niewiele niższym poziomie niż zeszłoroczny, pejzażowy Ostatni Dzień Lata. Ba, jest moment, kiedy jeden numer bije wszystko, co dotychczas słyszałem od Jaromira – „Pronto” – i sprawia, że lato odchodzi trochę wolniej.
Funkoff maluje obrazy pełne sepii. Jakby pełniejsze, cieplejsze i rozleniwiające końcowe dni września. Nie bawi się w półśrodki, nie skacze bez powodu po gatunkach, oddaje hołd klasycznemu samplingowi, ale lepiej by było, gdyby polskie wokale zastąpiły angielskie wstawki. To dopiero byłby klimat.
W ogóle co to się porobiło. Piękna rywalizacja fair play pomiędzy dwoma połówkami Ptaków. Ostatni Dzień Lata kontra równie genialne Fusy, Baltic Beat II versus Powoli. Elo, słyszymy się znowu na tegorocznych podsumowaniach, a sama Polena Recordings może być cichym bohaterem rozdania. I za znakomite miksy, i za Sosky’ego, i za ten majstersztyk.
Jeden komentarz do “Jaromir Kamiński „Powoli””