Z tych wszystkich dat, które raz na jakiś czas wspominam na blogu i fanpejdżu, ta wydaje się być jedną z najważniejszych. Gdyby nie to, co wydarzyło się równe 20 lat temu, to nie wiadomo jak wyglądałby polski hip-hop. Piszę to z pełną odpowiedzialnością.
Mogę przyznać na wstępie – nie mam tej płyty i nigdy nie miałem jej nawet w ręku. Smak B.E.A.T. Records jest jednym z obiektów moich westchnień (nie aż takim jak Kylie czy Eva, ale jednak), ale dzisiaj nie o nim. Dziś o wytwórni, dzięki której można było go dostać w sklepach. B.E.A.T. Records stuknęło właśnie 20 lat minęło.
Gdyby nie wytwórnia założona przez Hirka Wronę, Sebastiana Imbierowicza (DJ-a 600V), Bartka Sosnowskiego i Bogdana Wicińskiego (obecnego prezesa Manty Multimedia) to nie wiadomo, jaką drogą podążyłaby warszawska scena, a co za tym idzie także polska. To na ich pierwszej kompilacji znalazły się numery Mistic Molesty, Volta czy Edytoriału. Jaka jest późniejsza historia to już każdy raczej wie.
Co z tego, że wcześniej Liroy osiągnął gigantyczny komercyjny sukces, a Kaliber 44 połączył go również z artystycznym, skoro to prawdopodobnie B.E.A.T. Records zrobiło najwięcej dla polskiego rapu w latach 90. Smak B.E.A.T. Records, Skandal, Lek i kilka promo singli wystarczyło, żeby zmienić dużo. Kto wie, czy nawet nie wszystko?
Pamiętam news w KLANie pod koniec lat 90tych (98? 99?), coś w stylu „z ostatniej chwili” gdy tuż przed oddaniem numeru do druku dowiedzieli się o likwidacji tej wytwórni. W kolejnym numerze mieli się rozpisać nad tym wydarzeniem po rozmowie z głównymi zainteresowanymi. Nie pamiętam czy coś więcej było na ten temat. Sam KLAN pojawiał się tak nieregularnie, że łatwo było przeoczyć kolejny numer.