Tradycyjnych newsów u siebie w zasadzie nie wrzucam w ogóle, nawet a propos materiałów, które mają mój patronat. Sorry, to nie jest portal informacyjne, ale… tym razem jest wyjątkowo. Nie tylko dlatego, że zeszłoroczny album Sariusa był jednym z najciekawszych i zarazem najlepszych na polskiej scenie.
Może na początek niech wypowie się sam raper…
Sarius:
Dedykuję ten materiał Gibbsowi i przyjaciołom, którzy na wieść o mojej depresji twórczej dosłownie porwali mnie z domu i wywieźli do studia pod Gliwicami. Dokładnie 5 dni później niniejszy materiał był już napisany i nagrany – nie żartuję. Następnie fanom, którzy obdarzyli mnie skrzydłami, dziękuję, bez Was naprawdę nie chciałem tego robić. Dzięki agencji .STAGE za umożliwienie mi wydania tej płyty oraz firmie Stoprocent za wsparcie. Lepszego mnie jeszcze nie słyszeliście, już się stąd nigdzie nie zawijam.
Całkiem niedawno podnosiły się dyskusje, że Sarius kończy karierę, że nic już od niego nie będzie, a jeśli już to po długiej przerwie. Nie chce mi się nawet komentować tych rewelacji, domysłów i podpuszczeń, bo mija się to kompletnie z celem. Tak, może i z drugiej strony takie domysły nie wzięły się bezpodstawnie, ale na logikę – po co Sarius miałby kończyć swoją przygodę z rapem? Jakaś sensowna odpowiedź? Ja takiej nie dostrzegam.
Mniejsza jednak o to. O czaseM EP dowiedziałem się 2-3 tygodnie temu i nie będę ukrywał, że trochę się podjarałem informacją, tym bardziej że poprzedni album momentami powalał mnie na ziemię („Hossa” i „Baskir”). To była pierwsza produkcja Sariusa, której słuchałem z przyjemnością od początku do końca. Co z tego, że stylistyka Eproma i Ostrego jest mi o wiele bliższa od tej „voskovej”, jak to właśnie ten duet wydaje się być o wiele lepiej dopasowany do stylu rapera.
Jak będzie z Gibbsem? O tym na razie z mojej strony cicho, bo recenzja niedługo pojawi się na Noisey. Teraz mogę tylko napisać, że bardzo mnie cieszy, że tak mocny materiał objąłem swoim patronatem. Kto wie czy nie najmocniejszy, który dostąpił tego zaszczytu (lol)?
Garść info:
– 1000 podpisanych sztuk, podobno limited,
– album z 25 zdjęciami przedstawiającymi okładkową sesję,
– tymczasowy numer do Sariusa, dzięki któremu będziecie mogli sobie z nim pogadać.
Chyba nieźle, prawda? O poziom się nie martwcie, więc zamawiajcie.
PS
O I Żyli Krótko i Szczęśliwie pisałem tutaj.