Dwie konkretne płyty, każda poniżej trzech dyszek. No ja bym, kochani, się nie zastanawiał. Przed wami Big K.R.I.T. ze swoim (?) opus magnum.
Uwielbiam typa. Genialny producent, który potrafi zrobić nie tylko rasowy, typowo południowy beat, ale też hołduje wszystkiemu temu, co ta muzyka kiedyś miała (i nadal ma) najlepszego do zaoferowania. W dodatku świetny raper, który nie rzuca fuckami na lewo i prawo, ale potrafi napisać sensowny i poruszający tekst, a i skille zdecydowanie ponad średnią.
Znalazłem dwie płyty na promkach, obydwie już powinąłem. W dodatku znów na Fan.pl. Ale uwaga – obydwie są wydane w cardboardach, co może zwyczajnie zirytować.
Zacznę od K.R.I.T. Wuz Here, o którym w 2010 roku (!) pisałem tak:
Trochę ciężki to przypadek, bo to południe, a jak ja lubię południe to… K.R.I.T Wuz Here lubię bardzo. Gdyby nie było w tym roku jego ziomka od Pilot Talk, tytuł rookie of the year poleciałby do Mississippi. Big K.R.I.T. tym albumem potwierdził tylko, że jednym z najgorętszych towarów młodego pokolenia i w najbliższej przyszłości może mieć dużo do powiedzenia. I teraz pytanie – jako kto? Producent czy raper (bo z obydwu roli wywiązuje się znakomicie?). A może jedno i drugie? Jak tu oceniać „Glass House”, „I Gotta Stay” czy „2000 & Beyond”, skoro nie wiadomo na czym się skupić? Klasa, witamy takie postacie z otwartymi ramionami. Chleb i sól też się znajdą, choć to może być za mało, więc mu polejcie za to, co tutaj zrobił.
Matko, to już 15 lat, a całość sprawdzicie sobie tutaj. Znacznie lepszą produkcją jest wydany w 2017 roku – 4eva Is A Mighty Long Time. Tu jest dosłownie wszystko skumulowane na dwóch jakże różnych od siebie kompaktach. Plus super koncept. Chyba najlepsza jego płyta, ale jutro mogę zmienić zdanie, bo naprawdę jest w czym wybierać w jego bogatej i cholernie równej dyskografii.
Big K.R.I.T. K.R.I.T. Wuz Here – 29,99 zł
Big K.R.I.T. 4eva Is A Mighty Long Time – 29,99 zł
