Lufka, EPMD, „The Source” i fabryka FSO.
Nie byłem wielkim fanem Układu Warszawskiego, w sensie stołecznego składu, nie paktu militarnego, ale nie skreślałem. Nigdy. Doceniam wkład w nasz underground, a jeszcze bardziej konsekwencję w działaniu od lat więcej niż nastu.
Takie są „Dobre dni” Konstruktora – tam się nic nie zmienia. I dobrze. Mocne bębny zrzucające tynki z ostatnich starych budynków w WWA, sampel, który zmiękcza całość i tekst pełen klisz („To były w chuj piękne czasy”), które tłumaczą, o co tak naprawdę w tym hip-hopie chodzi. Treść nie forma. „Wszystko w normie, jest zajebiście, że hej” – lubię prostotę, więc mi to tu wystarczy, bo mam jednak trochę słabości do tych naszych weteranów.
Niby 2021, ale jak 1992. Albo 1997. Zaleta czy wada? To pierwsze, ale mądrzejszy będę, jak już sprawdzę nadchodzący album Konstruktora (preorder), nie zwracając uwagi na nostalgię i nie mieszając w to archaizmów.
PS
A skoro Rico gra w „Dobrych dniach” na basie to przypomnę jeden z moich ulubionych remixów ever. Cyk.