Kilka dni temu pisałem o dwóch koncertach Xzibita w Polsce. Czas na innego klasyka.
Napiszę po raz kolejny – nie jestem fanem Wu Tangu jako całości, ale kręcą mnie za to ich solówki. W szczególności te Ghostaface’a – mojego ulubionego rapera z kolektywu.
Na dobrą sprawę nie zawiódł mnie nigdy i nawet chłodno odbierany Ghostdini: Wizard of Poetry in Emerald City jest dla mnie co najmniej przyzwoitym albumem. Gdybym jednak miał wybierać moich faworytów na jedynce umieściłbym Fishscale z 2006 roku i wydane rok później odrzuty More Fish. Niewiele niżej stawiam pozycje z ostatnich lat – nagrane z Adrianem Youngiem obydwie części Twelve Reasons to Die oraz Sour Soul z BADBADNOTGOOD. Czarnym koniem zostaje mocne Apollo Kids.
Jego dyskografia nie jest nadzwyczaj zróżnicowana, ale jako całość jest piekielnie mocna i spokojnie można ją stawiać obok wszystkich nagrań chociażby OutKast, The Roots, Kendricka Lamara czy Big K.R.I.T.a. A to już oznacza, że jest jedną z lepszych w historii hip-hopu.
Ghostface Killah zagra w warszawskiej Progresjii za tydzień, 18 listopada. Wcześniej solidny support – Hades z DJ-ami: Kebsem i Anuszem – więc warto podwójnie. Więcej informacji o wydarzeniu i link do zakupu biletów znajdziecie tutaj. Nie mówię, że się widzimy, tym razem nie wpadam, ale i tak zachęcam (bo w Berlinie było fajnie).