Druh Sławek prawdę ci powie.
Ostatnio słucham tego Pete Rocka i nie mogę wyjść z podziwu. Jak za dawnych lat. Znacząco zyskało u mnie pierwsze, momentami cudowne Soul Survivor, czego niestety nie mogę napisać o następcy dzieła z 1998 roku. Wydane sześć lat później Soul Survivor 2 powoduje grymas na mojej twarzy. Może nie aż taki, jak przy tym czymś, ale strasznie dziwnie się czuję słuchając tej płyty.
Jednak dzisiaj nie o tym, bo przypomniałem sobie też dwie inne wielkie produkcje, w tym jedną niesłusznie zapomnianą. I o Center of Attention, i o The Original Baby Pa bardzo pochlebnie wypowiadał się sam Druh Sławek w jednym ze swoim raportów płytowych, które były publikowane m.in. w „Klanie”. A że ostatnio odbudowałem swoją kolekcję tego i kilku innych hip-hopowych czasopism (więcej wkrótce), to przypomnę o fragmencie jednego z tekstów. Właśnie o Pete Rocku.
Mam wrażenie, że prawie co Raport sporo miejsca poświęcam firmie BBE (Barely Breaking Even) Records. Cóż, BBE ze wszech miar na to zasługuje, wydaje bowiem naprawdę zajebiste płyty, ale ostatnio po prostu rzucili mnie na kolana. Pomijam już nowy, drugi album will.i.am’a (producenta Black Eyed Peas) „Must B 21 – Soundtrack To Get Things Started”, na którym do jego produkcji rymują m.in.: KRS-One, Phife, Supernatural, Flii, Planet Asia, MC Lyte, Phil Da Agony, Tash – właśnie ukazały się bowiem dwa nieprawdopodobne albumy Pete Rocka, jeden o którym od dawna się mówiło, i jeden o którym najwyraźniej nikt (!) dotąd nie wiedział. Oba pochodzą z okresu końca współpracy Pete Rocka z C.L. Smooth’em. Pierwszy to „InI – Center Of Attention”. W skład InI wchodzili: Grap Luva (brat Pete Rocka), Rob-O, Ras G i Marco Polo. Zapowiadany wydanym w 1996r. singlem [Elektra], i ponoć jeszcze jakąś promówką z remiksami, która nigdy nie wpadła mi w ręce a dziś chodzi za jakieś dzikie pieniądze, album ostatecznie nigdy się nie ukazał. Dobre kilka lat temu trafiłem go na 'anonimowym’ CD, a jakieś dwa lata temu wreszcie na winylu [Soul Brother Records, INILP001] (po drodze złapałem jeszcze jakiegoś pirackiego singla). I oto po latach album doczekał się oficjalnego wydania. Wersja winylowa (bo kompaktu jeszcze nie widziałem) nie zawiera praktycznie żadnych informacji poza tytułami, i jest o 2 kawałki bogatsza od pirackiego winyla, który z kolei miał o 2 kawałki więcej niż CD. Polecam, bo Pete Rock jest tu w naprawdę szczytowej formie. (Kolekcjonerów zainteresować też może 1-winylowy pirat z 10 instrumentalami, choć niewykluczone, że Rapster Records – wydawca winylowych wersji płyt BBE – wyda oficjalne wersje instrumentalne.) Ale to jeszcze nic – bo jednocześnie ukazał się album „Deda – The Original Baby Pa”, o którego istnieniu, sądząc z bardzo ogólnikowych (poza tym że Deda to niejaki Sylvester James) informacji, nikt dotąd nie wiedział. I ten album naprawdę mnie powalił. To jakby zlane w jedno Pete Rock & CL Smooth + InI + Ill Al Skratch z ich pierwszej płyty – klasyczne bity Pete Rocka, mnóstwo mnóstwo jazzowych, ale i hip hopowych (np. z EPMD!) sampli i przez tyle lat pozostawał w ukryciu! W wersji CD jest to jeden podwójny album, w wersji winylowej – dwa osobne dwupłytowe albumy. I przynajmniej jedną w tych wersji trzeba mieć! A na początek przyszłego roku już zapowiadany jest nowy album Pete Rocka, „Soul Survivor II”.
Druh Sławek w „Klanie” #33 (pisownia oryginalna)
Mi nie pozostaje nic innego jak tylko podpisać się pod tymi słowami i odpalić ten numer.
Jeden komentarz do “„Dwa nieprawdopodobne albumy Pete Rocka””