10 bardzo luźnych wniosków o nowej płycie producenta z Chicago. Znaczy się z Sosnowca.
- Mało wyświetleń, bo nikt się tym nie interesuje, a i sami wydawcy mogli trochę bardziej się postarać, patrz punkt 10. Ale to mały szczegół. NuTrip to głównie strata tych, którzy takie cudeńka olewają.
- À propos strat. Ile nerwów tracą właściciele Laguny dwójki? Przecież 1.9 dci to niezły silnik, którym lekko można wykręcić 400 tysięcy nalotu pod warunkiem, że o królową lawet się dba. Mój ojciec może o tym motorze trochę poopowiadać.
- Z drugiej strony sam jeździłem inną władczynią postojów Alfą Romeo GT.
- I gdybym jeszcze swoją fantastyczną bellę miał to na dolnośląskiego tripa, włączyłbym nowe dzieło Coka.
- Bo NuTrip to naprawdę znakomita rzecz, która gdyby w całości znalazła się na youtube’owej playliście „lofi hip hop radio – beats to relax/study to” to każdy od razu odpalałby Shazama.
- Tylko na tym Shazamie tego zapewne nigdy nie będzie, patrz punkt pierwszy, więc ponownie szkoda, bo dawno nie słyszałem tak dobrych podkładów chwytających za 70’s soul z i lo-fi.
- Jest czarno, ale nie aż tak bardzo, jak na niezłym NuFunk, czy nawet tutaj.
- Sampli nie ma, nie jest też za gęsto w instrumentarium, w którym dominuje gitara i rhodesy. Mimo „celowych” ograniczeń melodie są chwytliwe.
- Leci to bardzo leniwie, zakrzywia się czasoprzestrzeń i to w niecałe 27 minut. Dlatego wracam raz jeszcze, a i was zachęcam do sprawdzenia.
- I na sam koniec – co jest singlem, a co albumem? Może warto następnym razem się odrobinę bardziej postarać i dać różne okładki?