„Ja i moje magnum i tylko kotom płoną oczy”.
Patrzę w swój kalendarz i okazuje się, że 9 września działo się całkiem sporo. O The Blueprint 3 Jaya-Z wspominałem już i na fanpage’u, i na Instagramie, więc nie ma sensu się powtarzać. Co z innymi płytami?
Exit 13 to ostatni (baaardzo słaby) album LL’a w Def Jamie, a Jemini the Gifted One i Danger Mouse wypuścili przyzwoite Ghetto Pop Life. Z innych rzeczy – Kool DJ AJ to jeden z pionierów, m.in. współpracownik Kurtisa Blowa, więc o piątej rocznicy śmierci trzeba wspomnieć. Moją uwagę przykuł zupełnie inny projekt, chyba niewystarczająco doceniony na naszej scenie.
Na Dwuznacznie Te-Trisa czekało w 2009 roku wielu. Pamiętam nawet, jak mój ziomek, który przez całe swoje życie nie kupił ani jednej płyty powiedział, że zrobi wyjątek i postawi kompakt na półce, a jak będzie trzeba to zamówi album w preorderze. Przyznam, że nie wiem, czy to zrobił, ale jakiś czas temu nie widziałem u niego ani jednego cedeka.
Przypomniałem sobie też wiele głosów znajomych, którzy po pierwszym seansie z Dwuznacznie trochę kręcili nosem. Powód był błahy – płyta była inna niż wydane 5 lat wcześniej Naturalnie. Niemniej, legalny debiut rapera z Siemiatycz czas zweryfikował pozytywnie i dzisiaj te same osoby, uważają, że jest to jedna z lepszych polskich produkcji.
Dla mnie Dwuznacznie to opus magnum Te-Trisa. Pod każdym względem. Już pomijam to, że jest jedna z najlepszych (najlepsza?) płyt 2009 roku, ale jeszcze bardziej zyskała u mnie kilka miesięcy temu, kiedy to Bartosz Tomczak w „Rymach i bitach” w Radiu Wrocław puścił „Magnum 2”. Przyznam się bez bicia – zwariowałem. Nie słyszałem tego numeru od lat, a to przecież jeden z najlepszych polskich storytellingów – z doskonale poprowadzoną narracją i idealnie dobranym podkładem gospodarza.
Mógłbym pisać o innych rzeczach z dzisiaj, ale oddam Te-Trisowi co królewskie. Zasłużył.