Parafrazując Bedogie – jeden wniosek się nasuwa to nie fresh.
Przeszukiwanie czeluści polskiego undergroundu jest zajęciem równie fascynującym co frustrującym. Zawsze znajdę coś ciekawego, ale równie często nie uda mi się dotrzeć do rzeczy, które są co najmniej wartych uwagi.
Właśnie tak jest ze Spajkiem i Dziunkiem, od których musiałem otrzymać maila, żeby dowiedzieć się o istnieniu ich nowej produkcji. Potem już było łatwiej – Za świeży skład został płytą tygodnia w Czwórce, a moje kolejne odsłuchy albumu przekonały mnie, że wbrew nazwie za bardzo fresh to on nie jest. Nie ma jednak w tym nic złego. Duet najlepiej czuje się, kiedy ochoczo zerka w stronę klasyki gatunku, przykładowo w „Już czas” i „Qltks” (uwaga na tło z dęciakami) czy „Młody Balboa”, który przypomina polskie podziemie ze swoich najlepszych lat. Za to mocno doceniam i tutaj panowie mają dużego plusa, podobnie jak za współpracę z instrumentalistami i DJ-ami, którzy ubarwili podkłady Dziunka.
Zdecydowanie słabsze są numery, kiedy panowie próbują się w nowych formach. Te lepiej zostawić innym, a samemu skupić się na tym, co potrafi się najlepiej. Irytuje przeciąganie końcówek w „American Extra Stout” czy „Troupie”, które znienacka atakuje swoim banałem rymów typu „colą – kontrolą”, przywodzącym mi na myśl „kolego – Lego”. Aha, „Kiedyś zapieprzałem, kaptur, full cup / Dziś chcę być ojcem syna Julka” (albo „Jurka”, nie mogę się dosłuchać właściwego imienia) w „Chillin’manjaro” to niezbyt udana i nieświadoma próba stania się drugim Smarkiem. Nie przekonują mnie też bębny w „Zrobiłem to”, a już kompletnym gwoździem do trumny jest „Twitter (Skit)” – nie dość, że „Chwalił się weedem / Wrzucał info jak Twitter / Na Instagramy, Facebooki / Sprzedał ziomów, jest głupi” to jedne z bardziej komicznych linijek tego roku, a przesterowany podkład brzmi tak, jakby komuś pomyliły się pliki .exe podczas instalacji wtyczek w oprogramowaniu.
Za świeży skład ma tyle samo wad, co i zalet, ale wygrywa tu pasja, zajawka i własny, bardzo różnorodny styl. To powoduje, że kilka z tych numerów zostanie ze mną na dłużej. Piękny beat z rozpływającym się klawiszem w „Billboardzie” czy genialne wersy „Właśnie piję whisky Glendfidivch / Wiem, że za to mnie znienawidzisz / Będę śpiewał cienko jak Bee Gees / Jeśli na jaw wyjdą me cyny / Może znajdziesz trochę empatii” w „Glenie” okładają sierpowymi wielu konkurentów z tej samej kategorii wagowej. W całości to jednak trochę za mało, ale pierwszy krok ku lepszemu został poczyniony – Spajku i Dziunek są w mojej świadomości. Teraz na miejscu chłopaków kułbym żelazo póki jest w miarę rozgrzane, więc nie zapomnijcie wysłać maila.
Jeden komentarz do “Spajku/Dziunek „Za świeży skład””