Lubelski producent jak nikt potrafi sprawić, że każdy może poczuć się jak Wim Hof. Zimna nie czuć w ogóle.
Straszny syf za oknem. A ja chciałbym, żeby było tak, jak jest na okładce Vibestrumentals, jednej z najbardziej pozytywnych płyt tego roku. I co? I nic, ciągle pada i jest szaro, ale RTN znowu sprawia, że chandra na chwilę idzie w odstawkę. Nowy projekt uderza klimatami Long Beach, palmami i okolicznymi willami z Cadillacami przed posesją, czemu dowodzą g-funkowe „In My Zone” i „Introduction”, w którym brakuje tylko nastukanego lenia na majku. Świetne jest jazzujące „Think About It”, czy chwytające ery disco „Bounce To This”, jednak moim faworytem jest wieńczący całość „Motown”, którego tytuł zdradza w zasadzie wszystko. Jest styl, trochę smaczków w tle, ale nie ma tu rozwiązań, które każą się zastanawiać „jak on to zrobił”. Może to i dobrze, bo ten krótki, na maksa treściwy album to dobrze zrealizowany pomysł, który buja tak samo dobrze, jak relaksuje.
Do zamówienia tutaj.
Jeden komentarz do “RTN „Vibestrumentals””