Najlepsi z najlepszych w 2014 roku. Ostatnia dziesiątka.
W wielu przypadkach najcięższy orzech do zgryzienia.
10. Mundial w Brazylii
Spocony i zmęczony wbiegłem na jedno z ostatnich pięter jednego z budapesztańskich hoteli. Spieszyłem się, żeby zobaczyć półfinał, w którym to grały moja ukochana Argentyna z mocno lubianą przeze mnie Holandią. Właściciel widząc w jakim byłem stanie poczęstował mnie marnym węgierskim piwem. Chwilę wcześniej Brazylijczykom legendarny już wpierdol spuścili Niemcy. Obrazy ostatnich dni tamtego mundialu. Miesiąc wyjęty z życia na najpiękniejszy futbolowy turniej jaki przeżyłem. Już teraz uważam, że brazylijskie mistrzostwa były najlepszymi jakie oglądałem w swoim życiu, obok tych francuskich z 1998 roku. Tamte sprzed prawie 17 lat już na zawsze będą dla mnie najważniejsze, bo pierwsze, natomiast te najświeższe były absolutnym killerem, jeśli chodzi o poziom. Obejrzałem coś ok. 55 spotkań, reszta spoczywa jeszcze nagrana na dekoderze. Dwie małe skazy – spotkania Japonii z Grecją i Iranu z Nigerią. Obawiam się, że takiego turnieju już może nie być…
9. Volant ze swoim łapaczem seksu
Spośród wszystkich przeczytanych książek w 2014 roku zdecydowanie największe wrażenie wywarł na mnie Sexcatcher Volanta, którego możecie kojarzyć z bloga Volantification. Fantastyczna podróż przez relacje damsko-męskie okiem na maksa inteligentnego playboya, skupiająca się na wszystkich aspektach „komunikacji” między obojgiem płci. Mocna, prawdziwa, zabawna, dająca do myślenia. Chyba nawet lepsza jak Piąty Poziom, poprzednie dzieło blogera, a to już coś. A ile w tym odnalazłem siebie? Pozostawię to swoją słodką tajemnicą.
8. Leon Vynehall Music for the Uninvented
„Le Corbusier deep house’u” jak to ktoś nazwał Vynehalla na Rate Your Music. Analogia może jakaś tam jest, ale mniejsza o to. Chyba najświeższa sprawdzona przeze mnie rzecz, która pojawiła się na liście i od razu na tak wysokim miejscu. Od pierwszego odsłuchu porwała mnie swoim pięknem. Nocne wycieczki po klubach z „Goodthing”, rozmyślania nad brzegiem Wisły z „Be Brave, Clench Fists” czy mocno zainspirowany przez Midtown 120 Blues – „St. Sinclair”. Taka jest to płyta. Dzięki, Borys. Wiesz, że jesteś dla mnie być może najlepszym krytykiem w tym kraju, ale odkąd to u ciebie znalazłem, to dodałeś sobie kolejnego plusika. Poproszę o kompakt, bo póki co tylko płatne mp3 i winyl. Aha, jdillowcy też znajdą tu coś dla siebie.
7. Budapeszt
Byłem pierwszy raz w Wilnie. Podobało mi się. Byłem po raz kolejny w Berlinie. Również mi się podobało. I byłem znowu w Budapeszcie. Było tak, tak, tak i tak. Miejsce, które darzę olbrzymią miłością i wracam do niego zawsze z wielką chęcią. Nie ma drugiego takiego miasta, do którego tak ochoczo bym wracał. Kto wie czy nie moje miejsce na ziemi. A każdy chyba takie ma, co nie? W tym roku musimy się zobaczyć po raz kolejny. Kto wie czy kiedyś nie zostaniemy ze sobą na stałe?
6. Pro8l3m Art Brut Mixtape
Najlepszy uliczny rap obok Skandalu w historii tego pięknego kraju (pisałem o tym tutaj). Istotne tutaj są dwie rzeczy. Pierwszą jest rap Oskara, najbardziej charyzmatycznego rapera ostatnich lat. Słucham z wnikliwością i wierzę we wszystko to, co opowiada, a musicie wiedzieć, że zdarza mi się to nadzwyczaj rzadko. Czuję, że on to przeżył. Wiem, że to widział. Z zaciekawieniem słucham jego opowieści. Druga to nie produkcje Steeza, które są bardzo dobre i nic ponadto, ale dobór sampli, który może pozwoli polskim producentom szerzej szukać w naszym dziedzictwie, a nie używać po raz wtóry soulowych/funkowych/jazzowych próbek zza oceanu. Aż dziwnie, że nikt tego wcześniej nie uskutecznił na tak dużą skalę (pomijam pojedyncze wyjątki). Duet dał przykład i duet się zapisał tam, gdzie trzeba. W historii. Tego nie odbierze już im nikt.
5. Kobieta w bramce
Zdjęcie, które jest kwintesencją wszystkiego. Piękna, szczęścia i pasji. Nie wiem kto jest autorem, nie wiem jak się u mnie znalazło, ale w pierwszej chwili jak to ujrzałem, to oniemiałem. Tak jest do tej pory…
PS
Jeśli wiesz kto jest autorem tego zdjęcia to proszę poinformuj mnie o tym. / If you know who is an author of this photo, please inform me.
4. The Phantom LP1
Ci co mnie znają, śledzą na portalach społecznościowych bądź mają ze mną jakiś kontakt to wiedzą, że nie mogło być inaczej. Sorry, ale opisu nie będzie. Dlaczego? Odsyłam tutaj.
3. Na cholerę jakieś zmartwienia?
W poprzedniej części podsumowania napisałem o trzech najczęściej słuchanych piosenkach przeze mnie w zeszłym roku. Okłamałem was perfidnie, bo palmę pierwszeństwa dzierżą Quebonafide, Kuban, Kuba Knap i ka-meal. A może i nie okłamałem, skoro weszli z „Żadnych Zmartwień” do własnej ligi? Już nawet mniejsza o to. W ostatnich latach żaden inny polski hip-hopowy kawałek nie wprowadził mnie w taki stan, jak ten oto utwór. ŻADEN. I wiąże się z nim ciekawa historia, o której tylko wspomniałem w Poznaniu. Nie posądźcie mnie tylko o rasizm.
Pociąg relacji Warszawa – Budapeszt. Po kilkugodzinnej podróży zatrzymuję się na chwilę na stacji w miejscowości Vác. Na słuchawkach „Żadnych Zmartwień” i widok za szybą, który idealnie oddaje klimat tego małego dzieła. W popołudniowym słońcu grupa kilkunastu Romów stoi i się śmieje. Nie robią nic oprócz palenia, picia i innych równie ciekawych rzeczy. Totalne wyjebanie na wszystko. Żadnych zmartwień.
2. goodkid
Nie byłoby tego podsumowania, gdyby nie goodkid. Wróciłem. Miałem potrzebę ponownego pisania. RAPort prowadziłem dla was. goodkid prowadzę dla siebie. I dla was. Takie moje małe dziecko, którego ciągle nie jestem idealnym ojcem. Jeszcze, bo wspólny rozwój jest dla nas ważny. I dla was.
1. 2014
2013 był dla mnie ważny i piękny.
2014 był dla mnie ważniejszy i piękniejszy.
Dziękuję.