Przeglądając, katalogując i oznaczając swoje płyty etykietą „to sell” trochę niesprawiedliwie przypiąłem tę łatkę Triangulation Station. Dla pewności jeszcze posłuchałem i bezpardonowo wróciła w trybie natychmiastowym na półkę.
W Hiero Imperium nie ukazywały się raczej nigdy słabe materiały (wyjątek: Tajaj…), a i przeciętnych było przecież niewiele. Stały, dobry poziom trzymali niemalże wszyscy i ciężko wybrać tego, który swoimi solowymi dokonaniami zdecydowanie wykraczałby przed szereg. No dobra, ja wiem, że większość zaraz powie, że to Del kasował wszystkich i nie tylko w kręgach własnego kolektywu, ale również sporej części zachodniej sceny, ale… Warto zwrócić uwagę na dokonania tych, którzy stali i nadal stoją w drugim szeregu.
Niby coś tam wydają, raz lepiej im idzie, raz gorzej, niemniej jednak każdy ma jakieś swoje opus magnum. I tym w przypadku Opio, tego który swoimi wersami rozpoczął legendarne „93′ Til Infinity”, jest właśnie produkcja z 2005 roku. Typowe brzmienie kolektywu i udana kontynuacja dokonań Souls of Mischief i Hieroglyphics.
Jest to album bliźniaczy do projektów wymienionych grup, aczkolwiek na trochę niższym poziomie. Zaskoczenie? Nie, skąd. Opio nie ma aż tyle „pomocy” w postaci równie utalentowanych kolegów, mimo że pojawiają się tutaj A-Plus, Casual jak i Del, ale też Pigeon John czy Amp Fiddler (!). Featów nie ma aż tak dużo, a na dłuższą metę gospodarz, pomimo niezłych skilli i tekstów, potrafi delikatnie przynudzić. Brakuje trochę kolorytu i w pewnym momencie wszystko zlewa się w jedną całość. Dla jednych wada, dla innych taka „spójność” jest zaletą, niemniej jednak trochę niedosytu jest, który w pełni został zrekompensowany na innym polu. Typowymi dla imperium podkładami.
Robota doskonała, co nie powinno dziwić, ponieważ oni zawsze mieli dobre ucho do beatów i na przestrzeni lat nie zmieniło się pod tym względem niewiele. Czy to gospodarz, czy A-Plus, czy Bootie Brown dostarczyli klasycznie brzmiące rzeczy, które potrafią bujać. I to jest największa zaleta Triangulation Station – muzyka, która wysuwa się na pierwszy plan, a niezły raper jest tylko tłem.