Nienawidzisz mnie? To fajnie.
Nie rozumiem, dlaczego tak wielu hejtuje H8 (#masło maślane). Ja tam jestem fanem, jaram się strasznie i to jest właśnie taki Białas, którego chce słuchać. Życzę mu jak najlepiej oczywiście, ale ta szczerość, gniew i żalów tak gorzkich jak czekolady Wedla to jest właśnie to.
Kto pamięta Białasa z czasów jego pierwszych nagrań (a już szacun dla tego, kto kojarzy nawijanie na „pożyczonym” beacie DJ-a Wicha), beatmakingu i zaczepek, ten powinien docenić przemianę, którą przeszedł przez lata. Konsekwentna praca na własne nazwisko owocowała wzlotami i upadkami, a kto wie, czy głównym podsumowaniem drogi na szczyt, nie są padające w „Bólu dupy” wersy „SB to zmiana na polskim rynku / Królują nasze albumy”. Gdyby nie Białas, nie byłoby takiej pozycji wytwórni na rynku. Gdyby nie label, który pozwolił na rozwinięcie skrzydeł, nie wiadomo, gdzie byłby raper. Zależności jest wiele, ale całość lepiej pozwala zrozumieć „H8” – jedną z tych EP-ek, które już w momencie premiery zapisały się w historii polskiego rapu.
fragment recenzji na Interii
Pełny tekst znajdziecie tutaj.
Jeden komentarz do “Białas „H8””