Sadi, Graff i Dziurawe Sample przygotowali kolejne wydanie „znanej” książki.
Minęło już trochę czasu od tej premiery. Ciągle nie wiem, co o tym sądzić. Po co kolejne wydanie Polski Hip Hop Posiada Wiele Twarzy? Na koniec i tak znowu wystawię pozytywną laurkę, zwłaszcza Dziurawym Samplom za olbrzymi wkład w nową wersję, mimo kilku przeciwności, bucostwa i dziwnych rzeczy.
No właśnie. Tu jest pies pogrzebany. Ileś tam błędów zostało poprawionych – jest trochę bardziej przejrzyście, książka nabrała jeszcze bardziej undergroundowego wymiaru, zmieniła się okładka, jest o wiele grubszy, ale niezbyt wygodny papier i nowe informacje.
Za cholerę jednak nie mogę pojąć, dlaczego nie zmieniono najważniejszego – komunikacji projektu. Bo autorzy ze względu na swoje komentarze, niezbyt pozytywne zaznaczanie swojej obecności w społeczności internetowej i brak odporności na krytykę sprawiają, że pozycja na tym traci. Uwierzcie, polecałem książkę kilku osobom, ale ze względu na całą otoczkę nie chcieli mieć z nią nic wspólnego.
Podobnie, jak w przypadku pierwszego wydania, najważniejsza jest treść. Już pomijam wcześniej wymienione błędy, ale Polski Hip Hop Posiada Wiele Twarzy jest wartą polecenia pozycją. I ciekawą – z dala od współczesnej kultury, zwłaszcza samego rapu. Bo jego początki to nie tylko Salem, Liroy i Kazik. To również taniec w niewielkich miejscowościach na południu Polski, import nagrań z RFN i nawiązywanie współpracy z zachodnimi organizacjami. Zapewne nigdzie indziej o tym nie przeczytacie, wątpię też, żebyście gdziekolwiek obejrzeli coś podobnego poza kilkoma krótkimi filmikami na YouTube.
Styl i PR nie są największymi wadami. To solidny zastrzyk cennej wiedzy, czasami śmiesznego punktu widzenia, który nie dopuszcza do siebie myśli, że współczesny nastolatek może mieć własne zdanie. Zapomniał wół jak cielęciem był, ale i tak przejście obok tej pozycji obojętnie byłoby błędem. Polecam tak samo, jak nabranie niektórym dystansu do otaczającego ich świata.
Do kupienia m.in. tutaj.