Przez dwa kwadranse beatmakerzy musieli udowodnić swoją przydatność dla moich głośników. Miałem więc czego słuchać.
Dopiero co wspominałem o tym, że lubię pizzę i beaty, a dzisiaj jest kolejna ku temu okazja, bo dosłownie kilka dni temu Amatowsky wrzucił na Bandcamp cyfrową wersję Pół godziny, o którym mówi tak:
Od zawsze głównym elementem moich poszukiwań muzycznych poprzez sampling był breakbeat. Im bardziej różnorodny, tym częściej mnie porywał i nakłaniał do tego, by (s)tworzyć własny rytm. W Wasze ręce trafia zatem limitowana selekcja moich produkcji, której zamysłem jest zabrać Was do brzmień lat 90’tych w hip hopie. W tych 30 minutach zawarłem istotę swojej twórczości. Teraz czas, abyście wyłączyli świat zewnętrzny i zanurzyli się w moim świecie dźwięków.
A więc beaty. Dzisiaj chwilę o nich, bo Pół godziny — kasetowa inicjatywa labelu Motyw — jest warta uwagi i wszystkie dotychczas wydane woluminy (swoje pomysły przedstawili chronologicznie Matis, Markowy, StreetSound i Amatowsky) potrafią zakręcić się w głośniku znacznie dłużej tytułowy czas. Replay value w każdym przypadku jest niesamowity, a fani klasycznego brzmienia poczują się tutaj jak w domu.
Informacji o projekcie Pół godziny w internecie jest mało, więc oddaję głos Grędziowi, który prowadzi Rap Tapes by Grędziu i jest współodpowiedzialny za cały projekt:
Ogólnie na pomysł projektu „Pół godziny” wpadł Panaes, a ja stwierdziłem, że jest to spoko pomysł. Arek wymyślił nazwę, a ja zacząłem pisać do różnych hiphopowych producentów. Nie mieliśmy i nie mamy jakichś dalekosiężnych planów związanych z tym projektem, po prostu stwierdziliśmy, że jako Motyw, chcemy stworzyć serię zajawkowych beat tape’ów, w której producenci zabiorą słuchacza w 30-minutową podróż przez dwie strony taśmy magnetofonowej. Od punktu A do punktu B w rytmie klasycznych hiphopowych brzmień. Do tej pory wydaliśmy cztery beat tape’y producentów tj. Matis, Markowy, StreetSound oraz Amatowsky. Chcemy, aby powstawały kolejne beat tape’y w tej serii, rozmowy z kolejnymi producentami są prowadzone, jednak co czas przyniesie – zobaczymy.
Dwa z czterech wydanych woluminów — Markowego i Amata — w sezonie remontowym, tzn. letnim, towarzyszyły mi w zasadzie codziennie, pozostałe odrobinę rzadziej. Typowe 90’s style, hip-hop w najczystszej postaci i bez raperów, którzy bezsensownym słowotokiem potrafią zbezcześcić konkretne instrumentale. Wszystkie części są do posłuchania tutaj, bo na kupno raczej nie ma już co liczyć.