I jak? Można? Owszem. Superlativez miewa różne strzały, ale tym razem jest najkonkretniej z wszystkich. Bez rykoszetu, ale tak, że zaskoczenia są dwa. Muzyczne i… środowiskowe. Czytaj dalej „Naprawiamy błędy. Reditum – recenzja”
I jak? Można? Owszem. Superlativez miewa różne strzały, ale tym razem jest najkonkretniej z wszystkich. Bez rykoszetu, ale tak, że zaskoczenia są dwa. Muzyczne i… środowiskowe. Czytaj dalej „Naprawiamy błędy. Reditum – recenzja”
Nie wiem czy mam być dumny, czy mam się po prostu smucić. Wygląda na to, że goodkid został ostatnim bastionem, gdzie można o Fonotece poczytać coś więcej (chyba że się mylę, więc poproszę o poprawę). Dzisiaj część wyjątkowa i wcale nie chodzi o to, że wraca po prawie miesięcznej absencji do swojego żywota.
Czytaj dalej „Fonetyczna Estrada #8: Zadumany relaks”
Co można zrobić w 21 minut i 53 sekundy? Bardzo dużo, a co konkretnie to najlepiej wiedzą panowie z mono.log, bo nie dość że stworzyli jeden z najbardziej pominiętych projektów w tym roku, o którym nie usłyszy chyba nikt (ich strata) poza gronem „poszukiwaczy” to w dodatku bawią się w eksplorację terenów, których polscy hip-hopowcy nie tykają za często. Czytaj dalej „Nowe kierunki? Azymut EP – recenzja”
Trzeba być nie lada kozakiem, żeby wydać w jednym roku dwa projekty, które mogą coś znaczyć na końcoworocznych listach. Eskaubei do kozaków może i się nie zalicza, ale „najnowszym” wydawnictwem potwierdza że są wyjątki od reguły. SKUBany znowu namieszał. Znowu nie sam. Czytaj dalej „Co łączy Gary’ego Paytona, Klan, Eldo i Eisa?”
O Egotrue nie będę pisał nic, bo mało kogo to obchodzi, a mnie już w ogóle. Emesa trzeba pochwalić za znakomity pseudonim, może nawet mój ulubiony w tym momencie w polskim rapie, i można zabierać się za poważne obcowanie ze, ekhm, spin offem. Czytaj dalej „Drejk drejkowi nierówny. Spin-off – recenzja + semikonkurs”