Oj, to nie jest i nie będzie to recenzja, bo nie w tym rzecz. Warto jednak sobie przypomnieć to, co się stało jakieś 15 lat temu. Powyższe zdjęcie już dużo przecież podpowiada czego można się spodziewać.Na pewno nie fuszerki, bo Dusza Podziemia Roszji to absolutna perełka i jedna z najmocniejszych pozycji, jaką kiedykolwiek pokazał światu rodzimy rap. Unikatowy jak na swój czas (przypomnę, że album pierwotnie ukazał się w podziemnym obiegu w 2000 roku) i jeden z nielicznych, który po tylu latach przetrwał jego próbę. Okazuje się, że i u nas tak można, a dziwnym trafem we Wrocławiu częściej jak w innych częściach Polski.
Zwróćcie uwagę co napisał a propos tego wydawnictwa Druh Sławek, który delikatnie mówiąc, nie przepada za polskim rapem. Dosłownie każdy kawałek to hip-hop najwyższych lotów i jedno ze szczytowych osiągnięć polskiej sceny, ale prawdą też jest to, że nie ma tutaj aż tak zapadających w pamięć linijek jak np. na Skandalu czy Nastukafszy. Nie o to w tym chodzi. Tu jest pełno entuzjazmu, tu jest środkowy palec skierowany w ówczesną scenę i prawdziwe narodziny kilku legend. Tych największych, jak Magiery i LA (jako Lasscah), jak i tych mniejszych i niedocenionych (bądź niezrozumianych) jak Lu (tutaj – Lulek). I ten styl Roszji (przyzwoitego producenta, naprawdę), który niezbyt ewoluował od tamtej pory, ale cały czas się broni.
Napisałem o tym w ramach przypomnienia, bo za jakiś czas ukaże się wspólny materiał Roszji i Magiery. Jako przedsmak tego wydawnictwa sięgnijcie po to. Wejdźcie na FB albo piszcie na duszapodziemia@gmail.com i zamawiajcie póki jeszcze jest. Nakład jest naprawdę mikro i być może coś tam jeszcze zostało, więc jeśli nie macie to nie zastanawiajcie się ani chwili. Historia.
Jeden komentarz do “Rap pod napięciem”