LL Cool J powinien zbijać pionę z Magierą.
Niekoniecznie z samym Peją, bo Poznaniak słynny skrót rozwinął trochę inaczej, ale za to powinien spotkać się z wrocławskim producentem i zapytać się, jak to jest być najlepszym.
Ja nie mam wątpliwości – patrząc na historię i całokształt naszej sceny, Magiera jest prawdziwym G.O.A.T. Teraz ponownie pomógł poznańskiemu raperowi i wyszedł z tego bardzo fajny album. To właśnie tutaj jest najlepszy Peja od dawna. Słucham w całości, bez skipów, a to zdarza się rzadko. Niezłe.
Jak rapuje, że kiedyś było biedniej, ale łatwiej było żyć, to po prostu jemu się wierzy, a to jedna z najważniejszych cech dobrego MC. Charyzma i oddziaływanie na słuchacza. Jednak z całym szacunkiem i sympatią do Pei to raczej nie grozi mu miano „G.O.A.T.”, przynajmniej w tym klasycznym rozumieniu, jakie w zwyczaju przekazywał LL Cool J. On, według deklaracji i rozwinięcia akronimu, atakuje twardo, a prawdziwym „greatest of all time” jest Magiera. Wrocławski producent w tym roku chyba ostatecznie rozwiał wszystkie wątpliwości, kto jest najlepszym polskim producentem.
fragment recenzji na Interii.
Cały tekst na Interii, oczywiście zachęcam.
Jeden komentarz do “Peja/Slums Attack „G.O.A.T.””