Coraz lepiej zapowiada się ta trzecia Kompilacja. Pytanie tylko, kto to sprawdzi i kupi?
Odpowiem więc za siebie: sprawdzę na pewno. Czy kupię? Nie wiem. Ale…
Lata lecą, a ja ciągle mam słabość do Ośki. Pierwszy Płomień 81 pod względem produkcyjnym to cudo. Druga Kompilacja gości u mnie co najmniej raz w miesiącu. HaKa to odpał, który nie chce się zestarzeć i wylecieć z mojego Garmina. Świetny Superelaks z Onarem to definicja gimnazjalnych czasów.
Jeden z moich polskich faworytów ever, a nowy singielek też znakomity, który imponuje jeszcze mocniej, kiedy weźmie się pod uwagę tak długi rozbrat Ośki ze sceną. Jest tu feeling, podkład miękki jak francuskie zawieszenie, sporo detali na drugim planie i powyją na tym zarówno truskule i jakieś Sokoły. W swoim stylu nawija Prykson Fisk, któremu lata nie lecą, a czas zapierdala. Definicja laidback style i pierwszy odpalający tłustego gibona na ośce. No i bohaterka całości Fasola. Czarny głos, nieprzezroczysty refren, poproszę o całą płytę w tym klimacie. Producentów mogę załatwić, chyba że dogada się z DJ-em 100 Karatów.
No, no. Dobre to, sprawdzać więc, a jak ktoś ma 5 dych, niech zamawia. Ja jeszcze poczekam.
Jestem miło zaskoczona świeżością wdziękiem i super płytą szacun inka
Do Rapu podchodziłem bokiem, ale jazgot wnuków zmusił mnie do wysłuchania twórczości Ośki i poczułem się zaskoczony pozytywnie ku radości latorośli i ich babci, która dzięki Ośce odmłodniała o jakieś lat piętnaście. Gratulacje dla autora muzyki.