Rzadko zdarza się, żeby nowe projekty tak dobrze oddawały ducha epoki sprzed prawie trzech dekad. Im się udało.
Kilka dni temu dwóch małolatów — Leo Ros i F.U.$ — wydało swój debiutancki projekt. Chwaliłem już singiel promujący Anemoię, a okazało się, że na tej krótkiej płycie są jeszcze lepsze numery. Postanowiłem więc dowiedzieć się trochę więcej o idei wydawnictwa i o nich samych.
Napisałem szybką wiadomość na Instagramie (ach, ta dzisiejsza młodzież), szybki akcept rozmowy i zaczęliśmy działać. Zapraszam.
Zakładam, że nie pamiętacie połowy lat 90. Będzie więc przewrotnie — z czym wam się kojarzą tamte czasy?
Leo Ros: Właściwie to nie mamy jak pamiętać lat 90., bo ja urodziłem się w 1999 roku, a F.U.$. w 2002. Mnie się osobiście kojarzą mocno z dzieciństwem. Pierwsze skojarzenia: blokowiska, b-boye pod Kolumną Zygmunta, deskorolka, subkultury. Na pewno nie były to łatwe czasy i cieszę się, że mam tak łatwy dostęp do wielu rzeczy i że dorastam obecnie, ale mimo wszystko pojawia się ta tytułowa Anemoia, czyli tęsknota za czasami, w których nie żyłem. Chociaż nie, w sumie to przeżyłem 29 dni w latach 90. (śmiech)
F.U.$: Niestety nie mam takiej super mocy, żeby przenieść się w czasie do tamtych lat i namacalnie doświadczyć tej epoki, ale bazując na opowieściach od różnych osób czy filmach i wywiadach, moim pierwszym skojarzeniem są subkultury. To, w jaki sposób ludzie wyrażali siebie, budowało charakterystyczne poczucie przynależności do danej grupy społecznej i spajało dane środowiska ze sobą…
… Teraz chyba trochę z tym trudniej, bo odnoszę wrażenie, że nastąpiła mocna zmiana wartości.
F.U.$: … Obecnie granica pomiędzy różnymi subkulturami jest o wiele cieńsza niż wtedy. Absolutnie nie uważam tego za coś złego, po prostu obrało to nieco inną formę. Oprócz tego na pewno magazyny deskorolkowe, estetyka VHS, brukowce czy spotkania ekip na klatkach schodowych. Z innych skojarzeń to na pewno muszę wymienić tzw. golden erę hip-hopu w Stanach Zjednoczonych, która jeśli chodzi o inspirację znacznie przyczyniła się do mojej twórczości na Anemoi. Paradoksalnie w 2024 roku dalej żyję tamtym okresem i daje mi to mój mood na co dzień.
Ja doskonale pamiętam tamte czasy, dlatego też może inaczej odbieram Anemoię — dla mnie to nostalgiczna podróż do podwórkowych czasów. Szerokie spodnie, wiedza czerpana z magazynów i starszych kolegów, rap na taśmach, bo na CD w moim rodzinnym Płocku mało kto mógł sobie pozwolić, Właśnie, à propos miast, bo też ciekawi mnie ten wątek. Macie wiedzę, jak wtedy wyglądały wasze lokalne sceny hip-hopowe?
Leo Ros: Jeżeli chodzi o Warszawę, to może nie będę zbyt odkrywczy, ale wiadomo: Molesta, Płomień 81, Mor W.A. (swoją drogą rok temu chłopaki zaprosili mnie, żebym zagrał gościnnie na koncercie z okazji ich 25-lecia, czym się mega jaram), Trzyha, ZIP Skład, NBK, Trials X, Stare Miasto, DJ 600V. Mógłbym tak wymieniać, ale myślę, że też nie o to w tym chodzi. W skrócie: tak, coś tam słuchane było i jest cały czas.
F.U.$: Akurat ja pochodzę z Polkowic, małego miasteczka położonego około 80 km od Wrocławia, więc ta scena na pewno była mniejsza niż w innych dużych miastach. Chociaż jako ciekawostkę powiem, że pierwszego rapu w moim życiu słuchałem u mojego wujka, który w aucie puszczał numery okolicznych składów. Ganji Fani, Szklarzu, ZSC to m.in. ksywy, które znam i jak zdążyłem się zorientować, działały już w latach 90. Liczę na poprawkę jeśli się mylę. Przy okazji pozdrawiam mojego wujka Damiana, bo przez niego w późniejszych latach złapałem tak owocną zajawkę na hip-hop.
Jak wspominałem — słucham Anemoi i przyznam, że już dawno nie słyszałem płyty, która by tak dobrze oddawała początki polskiego rapu i przypominała, chociażby pierwsze składanki PH Kopalni czy płyt dodawanych do „Klanu”. Pomysł na taką produkcję wziął się tylko z zajawki, czy były też jeszcze inne czynniki?
Leo Ros: Pomysł zrodził się rok temu i wyszło to dość naturalnie, chociaż na samym początku nie planowaliśmy robić całej płyty w takim stylu. Śmieje się, że urodziłem się w złych czasach, bo tak naprawdę to sam słucham muzyki z kaset, oglądam filmy na VHS na starym kineskopie i uważam, że takie rzeczy mają po prostu w sobie jakąś duszę. Tak samo hip-hop lat 90. i 00. To miało po prostu przepotężny klimat i autentyczność w sobie. Kiedy F.U.$. podesłał mi bit do „Głowa do góry” to wiedziałem, że się dobrze zgraliśmy i chciałem zrobić coś, co pozwoli mi przenieść się do czasów, o których tak naprawdę nie mam za bardzo pojęcia, oprócz mglistych wspomnień z dzieciństwa.
F.U.$: Tak jak powiedział Leo, droga do powstania albumu uformowała się bardzo naturalnie. Obaj jaramy się najntisowym wajbem, więc szybko odnaleźliśmy w tym ciekawy pomysł na projekt, który będzie zwieńczeniem naszych największych zajawek i to dla mnie jest najważniejsze na tym albumie. Choć nie powiem, odwzorowanie tamtego klimatu w obecnych czasach stanowi ciekawe wyzwanie, chociażby przez postęp technologiczny. Robiłem co w mojej mocy, żeby bity brzmiały jak wystukane na kultowych samplerach z tą charakterystyczną estetyką dźwięku jak np. SP-1200 czy MPC 60. Kto wie, może w przyszłości powstanie kontynuacja Anemoi komponowana już na wyżej wymienionych sprzętach, by już bez wątpienia w 100% oddać ducha tamtego brzmienia.
Materiał jest też bardzo przemyślany — jest logotyp, który nawiązuje do Atomic TV, jest specyficzna oprawa graficzna, a jedynym nośnikiem jest kaseta.
Leo Ros: Tak, Chcieliśmy umieścić w projekcie jak najwięcej nawiązań do tamtych czasów, żeby starsi słuchacze mogli wyłapać te smaczki i poczuć pewien rodzaj nostalgii, zupełnie jakby te produkcje wyszły wtedy, a nie dziś. Zależało nam na połączeniu dwóch pokoleń, żeby każdy mógł się na swój sposób jakoś utożsamić z naszą płytą.
F.U.$: Stwierdziliśmy, że jeśli już nagrywamy taki projekt, to robimy wszystko, co w naszej mocy, by każdy znalazł coś dla siebie przy jednoczesnym utrzymaniu oldschoolowego filaru. Chcieliśmy zrobić to tak autentycznie na ile tylko jest to możliwe z tą różnicą, że w nieco świeższy sposób, bo od tamtej epoki minęło już ponad 30 lat. Starsi wyjadacze będą mogli jeszcze raz, mam nadzieję, doświadczyć tego, co wtedy, natomiast młodsze pokolenie zobaczy, że dziś rap można robić i w taki sposób, niekoniecznie tylko na trapowych beatach. I na tym też nam zależało.
Mimo tego, że materiał jest dość krótki, to pokazuje szerokie spektrum — od koślawego i przaśnego g-funku w stylu wczesnego Slums Attack „G Funku”, przez cypressowe „Kto by się spodziewał”, po mocno nowojorskie „20 lat”.
Leo Ros: Pierwotnie, tak samo jak na kasecie, to album miał 11 utworów, ale ze względu na to, że 3 utwory wyszły już wcześniej cyfrowo, to przez logistyczne sprawy otrzymaliśmy możliwość umieszczenia ich jedynie na fizyku. Więc każdy, kto kupił kasetę ma tak naprawdę „kompletną” wersję Anemoi, co też uważam, że ma swoją wartość. A co do różnorodności, to przede wszystkim ja i F.U.$ mamy trochę inny przelot muzyczny, który mimo wszystko się uzupełnia. Ja bardziej polskie klasyki, a on z kolei USA, więc postanowiliśmy poeksperymentować i pomieszać trochę różne style.
F.U.$: Ciekawe jest to, że co słuchacz to inna opinia. Jedni przytaczają podobieństwa do Wzgórza Ya-Pa 3, inni do Wu-Tangu a jeszcze inni do Liroya. Ja ciesze się, że każdy widzi w tym co innego, pokazuje to różnorodność styli, które przewijają się na tym albumie w różnych kawałkach. Szkoda, że nie udało się w pełni wydać wersji z 11 numerami, ale na niektóre rzeczy człowiek czasami nie ma już wpływu.
Jakie teraz macie plany na przyszłość?
Leo Ros: Czas pokaże, mamy trochę pomysłów odnośnie całego projektu, jakim jest Anemoia, niekoniecznie samego albumu. Osobiście na pewno chciałbym poeksperymentować trochę ze swoją twórczością, może jakiś projekt psychorapowy? Hah, zobaczymy.
F.U.$: Chcemy zrobić movement z Anemoią nie tylko muzycznie, ale co dokładnie to na razie zostawiam w tajemnicy. Jeśli chodzi o moją twórczość solową, to również jest się czego spodziewać w najbliższym czasie.
2 komentarze do “Leo Ros & F.U.$: Obaj jaramy się najntisowym wajbem”