Colours #1: wszystkie kolory Ostravy

Podobno cały ten Colours to najpiękniejszy festiwal w Europie. Zaraz, zaraz, naprawdę aż tyle Czeszek tam chodzi? Jak się zbiorę w sobie to dowiem się tego za 98 dni.

Jak policzyłem ile dokładnie pozostało czasu? Bardzo prosto. Dwa dni temu dostałem informację, że do festiwalu pozostało równe 100 dni. I to własnie Colours robi mi spory problem, bo z jednej strony mam olbrzymią chęć, żeby na niego jechać, a z drugiej nie wiem czy będę w stanie wszystko pogodzić czasowo.

A drogo nie jest.

Z tego co patrzę to dzieje się tam dużo ciekawych rzeczy, a znajomi, którzy byli już kilka razy w Ostravie, zawsze wracali zadowoleni. To jest na pewno impuls, tym bardziej że są to znajomi, którzy trochę się na muzyce znają i mają co nieco do powiedzenia na jej temat. Z drugiej jednak strony…

Nie będę ukrywał, ale lineup nie jest szczególnie mocno skonstruowany pode mnie (swoją drogą to nie ma takiego festiwalu, który by zadowalał mnie w nawet 80%. Musiałbym sam coś takiego zorganizować), chociaż paradoksalnie nic mu nie mogę zarzucić. Co my tam mamy?

Na początek Moderat, Michael Kiwanuka, Jamiroquai z moich topów do zobaczenia, a potem? Jest jeszcze kilka strzałów, którymi na pewno warto się zainteresować i na pewno mnie w jakiś sposób intrygują, ale o tym na dniach. Przemyślę wszystko (a w zasadzie już przemyślałem) i zrobię jedną fajną rzecz.

4 dni odcięcia od świata z industrialnym klimatem w tle w Dolnych Vitkovicach. Dużo ambientu, folku, jazzu i piwa. Czeszki.

Korci…

Autor: Dawid Bartkowski

Bloger, pismak, krytyk, prowokator, pijarowiec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *