Chwiejsky & Vu „Pomylone drogi”

Ujarani ździebko tak na perfekto z rapem dla ziomków i kilku kolesi w Polsce, którzy słuchali mp3 z płyt dołączanych do „Ślizgu”.

Wiele razy wspominałem, że współczesny underground jest silny jak nigdy (wkurwiony jak zawsze, pozdro Mielzky), ale jeszcze nie grozi mu tak formacyjny album, jak Najebawszy, Obskurw King, czy W strefie jarania i w strefie rymowania. Jednak jest jedna rzecz, która wyróżnia współczesną „epokę”. Jest to liczba jakościowych materiałów. Tak duża, że złote czasy 2003-2007 mogą niedługo mieć solidnego konkurenta.

Po wieloletniej nędzy, która dotknęła również podziemie, od jakiegoś czasu da się zaobserwować znacznie wyższy poziom. Popatrzmy tylko na ten rok. Jest Plako Wajber z Ambisonią, Bartek Koko wraz z Barym wydał świetną Naukę pływania, zaatakował Matis z klasycznym, boombapowym monochromatismem, a Leo Ros i F.U.$ za sprawą Anemoi przypomnieli, jak wyglądał polski rap w poprzednim tysiącleciu. Do tego zacnego grona — i jeszcze kilku niewymienionych i nieopisywanych na blogu — dochodzą Chwiejsky i Vu. Ich Pomylone drogi to trueschoolowa esencja i zarazem album, który w tym roku najmocniej przypomina to, co działo się w najlepszych latach rodzimego undera. Rapera już chwaliłem przy okazji nagranego z Sensim świetnego Złota, Vu tutaj chyba jeszcze nie, więc nadrabiam.

Rap to osiedlowe opowiastki ziomeczków, których wszyscy znają i lubią, a gdy zdarzają się im głupsze porównania („Dni zlepione jak mąka”, że co?) i całe wersy („Świeciło słońce, niech teraz popada / Zmoknie ziemia, będzie lepiej rosła trawa / Będzie krówka więcej mleka dawać”), nawet w obrębie jednego numeru, to i tak pojawia się banan na twarzy. To wszystko jest podane na konkretnych podkładach, pełnych sampli i cudnych bębnów (to przejście w „Chwiejsky na rymach znów” i oldschoolowe „Trzech wieszczy” najbardziej mi zapadło w pamięć). Tona zajawki jak w „MPC w centrum”, moralizatorstwo i przemijanie w „Żółtych liściach”, posiadówy w „Wieczorynce” – klimatyczne, ale i tak show kradnie obłędne „Robimy swoje”. Nie słyszałem lepszego numeru w tym roku od closera Pomylonych dróg.

Ja, moi drodzy, polecam i to z całą odpowiedzialnością. Krótko, zwięźle i na temat (z tematem w kieszeni) — Pomylone drogi wcale tak pomylone nie są, więc prosta droga do końcoworocznych podsumowań, a i cicha robota DJ-ki i DJ-a, Beezee i Haema („Instrumental”!!!), zasługuje na dodatkowe wyróżnienie.

Do kupienia tutaj. Odsłuchy w streamingach.

Rating: 4 out of 5.

Autor: Dawid Bartkowski

Bloger, pismak, krytyk, prowokator, pijarowiec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *