Okej, to nie będzie jednoczęściowy tekst, bo ilość informacji, która się tu pojawi może przytłaczać. Mam nadzieję. Czas na część pierwszą, najlżejszą i najkrótszą. I najmniej istotną, bo nie dowiecie się z niej nic ciekawego.
Widzicie jakie zdjęcie główne do tego wpisu jest urocze? Dla mnie to jest esencja jazzu, rapu, street artu, miejskiego życia i nie wiadomo czego tam jeszcze. Zdjęcie, które najlepiej oddaje kohabitację (ej, serio uważam, że to słowo idealnie oddaje związek rapu z jazzem) wszystkich sztuk, które wymieniłem w poprzednim zdaniu.
Tytuł też nie jest przypadkowy. Tekst pochodzi z refrenu utworu A Tribe Called Quest pt. „Jazz (We’ve Got)” z cudownej Low End Theory – jednego ze sztandarów tego podgatunku. Jak widzicie tytuł też nie jest przypadkowy i na dobrą sprawę każdy wers tego kawałka mógłby robić za tytuł. Bądź tekst otwierający. Zwał jak zwał.
Czym dla mnie jest jazz rap? Jest najdoskonalszą formą rapu, jaka kiedykolwiek ujrzała światło dzienne. Cudowna muzyka w połączeniu (najczęściej) z ambitnymi tekstami. To nie mogło się nie udać. I tak było. Wyszło coś, o czym pamięta się latami. Stworzony został podgatunek, który połączył pokolenia, gdzie nierzadko różnice wieku między odbiorcami wynosiły po kilkadziesiąt lat. A to już jest gigantyczny sukces i mało który gatunek w historii muzyki potrafił zrobić coś podobnego.
Opracowanie tego materiału zajęło mi sporo czasu. Wszystko podzieliłem na 5 części. Dzisiaj najbardziej frywolna, na dobrą sprawę nieistotna w kontekście tego, co się pojawi później. Zwykły prolog. A później będzie się działo. Pojawią się teksty o historii gatunku, najlepszych płytach ze Stanów Zjednoczonych, Polski i perspektywach na przyszłość. Oprócz historii, co jest oczywiste, wszystkie posty będą subiektywną wizją. Dzisiaj tylko prolog. A wiedzcie również, że jeden z bohaterów tekstu, który się pojawi jako część trzecia, właśnie przebywa w Polsce. Zonk, co nie?
Zdjęcie/photo: ChrisJL flickr.com CC
2 komentarze do “We got the jazz. Jazz rap, część 1”