Zapiski z przeraźliwie zimnej podróży Stepsa między 2016 a 2018 rokiem.
Lubię dobrze napisane informacje prasowe, więc dust. beattape vol. 2 i GIG Records mają plusa na starcie. Zachęcili. O kolejny plus jest trochę trudniej, ale nie oznacza to, że drugą, chłodniejszą część produkcji Stepsa można mieć w poważaniu. Wręcz przeciwnie. Brak tu ciepłych, soulowych sampli służących do muskania karków najbliższych ziomeczków, ale te nadrabia zimne, mechaniczne brzmienie („Propulsion”), które mizia się z estetyką lo-fi („Thrust”), a czasami nawet skręca w rodzime estradowe rejony, jak w „ISS”. Albo kosmiczne „Astrodynamics” i „Fuel”, gdzie spotykają się Komendarek z Bilińskim, mogące chwycić tych, którzy bardziej doceniają to, co było kiedyś. Od siebie tej stepsowej ciekawostce dodaję pół gwiazdki za otwierający „Fly Low”, jednemu z najlepszych instrumentali, które poznałem w ostatnich tygodniach. Warto, ale trochę drogo*, jak na niewiele ponad 20 minut. Kompakt zamówicie np. tutaj, do digitala odsyłam na Bandcampa.
* tak, ja dostałem cedek