Warszawska truskuloza. Dosłownie i w przenośni.
Daleko mi do tego, co uskuteczniałem jakieś 15 lat temu (ta, jasne), ale czasami tęsknię za klimatem naszych podziemnych rapsów z tamtego okresu. Z pomocą przyszedł Warszawski z Psyche, które na szczęście tylko w nielicznych momentach cierpi na nijakość i bezpłciowość. Sorry, ale „Deja vu” słuchać nie mogę, a takie beaty to robił mój ziomek podczas pierwszych prób we Fruity Loopsie. To tylko jeden przykład, gdzie indziej jest o wiele lepiej i nawet nie wiecie, jak bardzo się z tego cieszę – #nostalgia.
Czytaj dalej „Warszawski „Psyche””