Trójmiejski MC przypomina średnie czasy polskiego rapu.
Rok temu Hip Hop Kemp zorganizował konkurs, w którym nagrodą był występ na festiwalu. Razem z Yurkoskym i Radkiem Miszczakiem byłem w jury i każdy z nas typował jedno nazwisko. Ja wskazałem Vu, który ostatnio wydał to, w dodatku wygrał podwójnie, bo otworzył czeski event.
Ale, ale… W tym roku jest powtórka, trochę na innych zasadach. Vu znowu ma szansę, ale jest też koleś, na którego warto zwrócić uwagę. Nie wiem, skąd wraca i jakie nadrabia zaległości, ale jego tegoroczny longplay to kawał solidnego, undergroundowego grania, które dobrze przypomina lata 2007-2010. I nie mam na myśli tragicznej okładki, która to w wersji fizycznej jest o wiele ładniejsza.
Niby nic specjalnego: prostota w tekstach, sporo wspominek, trochę wzruszających, osobistych wersów i podróże na trasie Kaszuby-Trójmiasto. Do tego dobre beaty, utrzymane w charakterystycznym dla tamtego okresu stylu, dzięki którym otrzymujemy zaskakująco niezły, spójny i szczery materiał. Podoba mi się, niech zagra na tym Kempie.