Wam się miejsce w uszach zrobi, kiedy Spons majka odstawi.
Oj, chwaliłem Sponsa za zeszły rok, a „Diamenty”, podobnie jak „Kelly Bundy” Vixagedonu, w ogóle nie schodzą z moich playlist. Zobaczycie, należycie docenimy go za kilka lat.
Ostatnio raper wypuścił dwa single, na które warto zwrócić uwagę i błędem by było zainteresować się nimi tylko ze względu na featy. Mimo że 2021 to nie końcówka 90., żeby komuś imponowali Ras Kass i Planet Asia na featuringu, ale przecież kilkanaście lat temu ludzie cieszyli się z jakiś Lil Dapów czy innych Afu Ra. Tu jest inna liga, mimo że do formy optymalnej daleko.
Autor Soul on Ice w „Anty” wypada więcej niż solidnie, podobnie jak pokład Legion Beats, który na dłuższą metę jest dość monotonny i niewiele się w nim dzieje. Odbębnione, inaczej tego nazwać się nie da.
Numeru jednak słucham dla Sponsa. Tym razem obserwatora, studenta europeistyki i socjologii w jednym zestawiającego mentalny wschód i zachód w kilku wersach. Inaczej niż ostatnio, dwie szkoły w jednym, które w kilku minutach przemycają zaskakująco dużo treści. Duża sztuka w niezłym numerze, ale ostatecznie wybieram sponsowe chamstwo i pewność siebie.
Lepiej wypada wydany kilka dni temu „Kredyt”. Chamski, z potężnym punchem („Ciągle mam się dobrze / Gdy nawijam o niczym, nawijam o tobie”), wyjaśniający na końcu Step Records. I ten podkład Anno Domini Nation – podobnie jak u Legion Beats wali nudą, ale taką nowojorską. Bękart wczesnego El-P i Havoca, mocna perka, brudna piwnica.
Niewyraźny jest za to współautor How the West Was One, ale przynajmniej może sobie zaznaczyć na zielono wykonanie zadania. Michał Tomasik za to ogranicza się do ośmiogwiazdkowego refrenu i trochę szkoda, bo w tej materii wypada okazale i świetnie urozmaica kawałek.