Byłem jednym z nielicznych, którzy nie czekali na ten album. Jaki wstyd…
Tutaj wszystko się zgadza. Jest rasowy MC, goście wypadają więcej niż solidnie, beaty bujają aż miło. Jednak do miana klasyka jak dla mnie trochę brakuje, chociaż… czy ktoś tego oczekiwał? Może, ja na pewno nie, ale cieszę się, że Ero dał mi album, którego znaczna część zostanie ze mną na lata.
Szefostwo polskiego oddziału Def Jamu nie mogło sobie wymarzyć lepszego wyboru na rozpoczęcie działalności w naszym pięknym kraju. Wyczekiwany debiut Ero wpisuje się w korzenie labelu pod względem formy i idei, więc legendarny logotyp znalazł się na właściwej okładce.
fragment recenzji na Interii
Cały tekst znajduje się na Interii i nieskromnie polecam.
2 komentarze do “Ero „Elwis Picasso””