Fonetyczna Estrada #9: tańce, hulanki, swawole

fonoteka 7

Jeszcze nigdy Fonoteka nie była aż tak bardzo roztańczona jak tutaj. Nigdy. Jasne, miała multum parkietowych momentów, ale żeby w całości leciała w rytmie disco i funku? I to jeszcze takim.
Długo trzeba było czekać na kolejną część z plakietką Estrada Nagrania, bo jakieś półtora roku (o ile mnie pamięć nie myli), ale warto było. Zaskakująca jest trochę zmiana konwencji, jest kilka motywów, które wróciły z powrotem, ale wszystkie te zabiegi wyszły serii zdecydowanie na plus. Może to trochę dziwić, zważywszy na to, że dwie poprzednie części imponowały swoimi spokojem, melancholią i delikatnymi wstawkami, która nakazywały odejść od biurka bądź stołu. Przenieśmy się zatem do roku 1982 (mimo że jeden z kawałków mówi o roku 1973). Niezbyt przyjemnego, ale nie myślmy teraz o tym.

Myśleliście kiedyś, żeby zrobić imprezę w stylu PRL? Jeżeli tak to czym prędzej sięgajcie po siódemkę, bo będzie się wiele działo, a i wasi goście będą zadowoleni. Bardzo dobry przekrój klasycznego disco oraz funku w każdej postaci skutecznie porywa do tańca. Przewodnikami i sprawcami głównego zamieszania nie są byle jacy artyści, bo oprócz doskonale już znanych Skaldów (tak, zdarzyło im się nagrywać takie rzeczy, a „Twą Jasną Widzę Twarz” jest najlepszą rzeczą, jaką wypuścili w najsłabszym okresie swojego istnienia) mamy Wojciecha Karolaka, Big Band z Katowic, Irenę Jarocką (której to edit kawałka znajdującego się właśnie tutaj – „Witajcie w Moim Świecie” – popełnił dla The Very Polish Cuts Outs Karol Aleksander), Urszulę Sipińską czy największą gwiazdę – Andrzeja Korzyńskiego. Skitów jest niemało, ale kompletnie w niczym nie przeszkadzają, a wręcz przeciwnie – cudownie ubarwiają klimat.

Wiecie jednak co jest najlepsze? Po tych wszystkich szaleństwach i zmęczeniu następującym po tych wszystkich tańcach, przychodzi w pewnym momencie zastój. 77Cuts mniej więcej od 2/3 kompilacji zwalniają tempo i sprytnie nakazują usiąść. Zalecają zrelaksować się przy Grupie Stress (tak, tak, nazwa może być trochę myląca. Polecam jednak sprawdzić twórczość, tym bardziej że ostatnio pojawili się w katalogu niezłego Kameleon Records), martwić się o to, żeby razem z Andrzejem i Elizą zdążyć na lotnisko oraz napić się kawy z Makowiczem i Sadowskim. Klasa. Arcy.

Najlepsze momenty:

5. Cały plan siódemki. Tańczymy i odpoczywamy. Tak proste, a tak genialne.

4. Udział Andrzeja Korzyńskiego – jednego z najbardziej niedocenionych polskich twórców. Mistrzowski Arp-Life i przepiękny orientalny motyw ze swoją orkiestrą. Pamiętajcie, że ten pan odpowiada za Franka Kimono, a i w tamtym czasie była mania Wejścia Smoka.

3. Trochę mniej jazzu, niż ostatnio i… to jest bardzo dobre. Z całą sympatią do gatunku takie wiadro z zimną wodą przydało się wszystkim. Wyszło znakomicie.

2. Cover. Właśnie tak wyobrażam sobie przełom lat 70. i 80. na starych fotografiach. To, że za bardzo nie koresponduje z zawartością? Pff.

1. Dobór wszystkich kawałków? Nic innego nie przychodzi mi do głowy, a zarazem jest to chyba najsensowniejsze wskazania.

Specjalna skala ocena dla serii Fonoteka: 10/10

https://www.youtube.com/watch?v=ZV8NzHbCrU0

fonoteka 7 remixed

Wróciły remixy. Jest Ortega Carter, z którą zabawił się niejaki Bryza, jest 2Pac z innym nołnejmem – ylaibem, jest też Run D.M.C. w interpretacji… Romana. Osiedlowe ksywy zapewniły solidny poziom, jednak najlepsze momenty należą do doskonale już znanych stałych bywalców Fonoteki. Slime czy Printempo – dlaczego was tak mało teraz? Dominuje Graf, a reprezentacja Polish Juke (nie wiem czy wtedy już to istniało) daje o sobie mocno znać i pokazuje kierunek, w który podąży inicjatywa.

Jest zupełnie inaczej, niż można było się spodziewać. Wydane w 2012 remixy nie są aż tak funkowe i tak „ciepłe” jak pierwowzór, ale słucha się tego wybornie. Absolutnie jeden z faworytów spośród wszystkich przerobionych kompilacji, ale… tylko do drugiego miejsca. Sorry, taki mamy klimat, niemniej jest to jedna z najmocniejszych polskich producenckich rzeczy w ostatnich latach. Serio.

Najlepsze momenty:

5. Remixy w odpowiedniej dawce.

4. Footwork!

3. Starzy znajomi nie zawodzą.

2. Dominacja Grafa. Nie zawiódł.

1. No to ładnie ten Slime się zabawił z nami w „Ważne Są Tylko…”. Poza tym zna dni, których my nie znamy.

Specjalna skala ocena dla serii Fonoteka: 9/10

Autor: Dawid Bartkowski

Bloger, pismak, krytyk, prowokator, pijarowiec.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *